Jayden
Autobus wywiózł mnie na jakieś
zadupie. Moja pamięć nieco szwankowała, bo zapomniałem gdzie tak właściwie
mieści się dom Bezimiennej. Przez parę chwil kluczyłem uliczkami, starając się
za wszelką cenę unikać ludzi. Byli jednak dosłownie wszędzie! Wręcz pojawiali
się z nikąd, jakby wyrastali spod ziemi. Każdy patrzył na mnie uważnie. Celował
swój wzrok we mnie.
Żeby uniknąć obłędu i oczopląsu
przez odwzajemnianie ich spojrzeń, wbiłem oczy w chodnik. Jednak bez przerwy
czułem przebiegające po karku dreszcze, pod wpływem ich niemiłych spojrzeń.
Moment, zaraz... podniosłem głowę
i uważnie nadstawiłem uszu, doszukując się źródła dźwięku. Coś w najbliższej
okolicy wrzeszczało i płakało na przemian, a samo słuchanie tak ogromnej
ludzkiej rozpaczy wręcz rozdzierało serce. Jednak czyżby tylko moje?
Rozejrzałem się uważnie po
przechodniach. Wydawali się niczego nie słyszeć. Nikt się nie rozglądał, nikt
nie próbował wzywać policji.
Intuicyjnie czułem, że to dzieje
się naprawdę. Słyszałem dźwięki! Raniły moje uszy i wbijały się sztyletem w
serce, jakby sam dźwięk mógł wpłynąć na całą moją świadomość.
Chwilę zajęło mi zlokalizowanie
dźwięku. Mistrzem to w tego typu zadaniach nie byłem, zwłaszcza jeśli po głowie
tłukło mi się tysiąc innych szmerów. Mój wzrok padł w końcu na mały, niepozorny
domek i w tej chwili miałem wręcz pewność o prawdziwości ryku rozpaczy.
- To znowu ta Brzoska, niezdara
się oparzyła – stwierdziła otyła baba o siwych zaroślach na czerpie. Kołysała
się niczym pingwin na prawo i lewo, a jej nadmierny tłuszcz wręcz wylewał się z
kusej kurteczki, którą założyła. Mówiła do swojej, wcale nie lepszej,
towarzyszki o urodzie kaczki, a w jej głosie pobrzmiewała nutka politowania. –
Głupie dziewczę, ten świat schodzi na psy!
Miałem dość. Ruszyłem szybko w
stronę małego budynku, czując jak wszystko się we mnie gotuje z wściekłości.
Oparzyła się? Oparzyła? Czy ta durna baba nie ma za grosz rozumu i zdolności
kojarzenia faktów? Czy wszystkich dookoła kompletnie popierdoliło, że są głusi
i ślepi na to, co dzieje się w domu obok?!
Nie mając czasu na żadne
uprzejmości otworzyłem z hukiem drzwi, mając jeszcze w sobie tyle samokontroli,
że nawet je zamknąłem po sobie. Ruszyłem małym korytarzykiem, czując jak ucisk
w brzuchu narasta, a fala gorąca uderza w mózg i zaślepia logiczne myślenie
swoją narwaną wściekłością.
Te dźwięki brzmią jak...
Otworzyłem drzwi jednego z pokoi
i aż mnie wmurowało. Nie tylko mnie, a wszystkich zebranych.
...brzmią jak gwałt.
Straciłem kontrolę nad sobą.
Wrzasnąłem coś o skurwielu i nie myśląc za wiele ruszyłem na opasłego
mężczyznę, który zabawiał się swoją własną, kurwa, córką. Jeszcze nigdy w życiu
nie poczułem tak silnej chęci rozwalenia czegoś.
- Zajebie cię gnoju na kawałki! –
wrzasnąłem, odciągając go od Eweliny i odpychając na ścianę. Zatoczył się i
podciągnął spodnie z lekko głupawą miną. Ten pierdolony frajer był pijany. – Na
kawałki!
Ruszyłem na niego, zaciskając
mocno pięść, ale w porę zorientował się o moich zamiarach. Mimo jego obniżonego
refleksu i koncentracji, zdołał mnie strzelić sierpowym w nos. Siła uderzenia
odrzuciła mi głowę w tył, ale szybko wróciłem do wyjściowej pozycji i oddałem
mu równo w szczękę. Dodatkowo do akcji wkroczył mój glan, który wylądował na
przyrodzeniu kolesia.
- Wykastruję cię ty pierdolona
gnido!
Oberwał raz, a mocno i skulił się
z niezadowoleniem, pojękując cicho. Po chwili zwymiotował i spojrzał na mnie z
nienawiścią.
- Cwelu gówniany... – wydyszał.
Nie miałem ochoty tego słuchać. Chwyciłem leżący opodal na podłodze pogrzebacz
i walnąłem go w zgięte plecy. Wpadł w swoje wymiociny z głuchym jękiem i już
więcej się nie poruszył.
- Frajer – splunąłem na niego i
kopnąłem butem w bok, tak na wszelki wypadek, gdyby nie dostał dosyć mocno.
Dopiero po długiej chwili, w
której oceniałem sytuację, przypomniałem sobie o istnieniu jeszcze kogoś w tym
pokoju. Odwróciłem się do Eweliny i obrzuciłem ją szybkim spojrzeniem.
Odwróciłem jednak wzrok, speszony jej nagością i ściągnąłem z siebie bluzę.
Podałem jej szybko, wciąż trzęsącą się z emocji ręką i poczekałem, aż się
ubierze.
- Nie chcę – wyszeptała tak
cicho, że ledwie to dosłyszałem.
Odrzuciłem bluzę na bok i
sięgnąłem po koc leżący na kanapie opodal. Przykryłem nim ją i wtedy dopiero
odważyłem się zatrzymać na niej wzrok dłużej.
- Przepraszam, że musiałeś to
widzieć – powiedziała łamiącym się głosem. Do jej oczu napłynęły kolejne łzy,
które żłobiły w jej brudnych policzkach swoje ścieżki. Trzęsła się bardziej niż
człowiek w bieliźnie wystawiony na mróz. Nie odpowiedziałem na to nic, tylko
chwyciłem jej dłoń i delikatnie pociągnąłem.
- Musisz się umyć – stwierdziłem
najłagodniej, jak tylko mogłem. To było tak chore! Cała ta sytuacja... jeszcze
nie potrafiłem ochłonąć. Bez przerwy przed oczami miałem widok tego
bestialskiego gwałtu. Gdyby ten idiota nie był pijany, cała ta sytuacja
wypadłaby na moją niekorzyść. Kurwa, jak człowiek jest zdolny do czegoś
takiego...
Bezimienna powoli podniosła się
ze stołu i opatuliwszy się szczelnie kocem, łypnęła na mnie z lekkim strachem.
- Nie jestem jak on – powiedziałem
cicho, wciąż trzymając ją za rękę, widząc jej obawy.
- Masz rację – szepnęła. – Nie
jesteś.
Poprowadziłem ją do samych drzwi
łazienki i pomogłem wejść pod prysznic, ale zanim zrzuciła z siebie koc, już
mnie tam nie było. Od kiedy tak boję się dziewczęcej nagości?
Podszedłem do leżącego na ziemi
mężczyzny i butem odwróciłem mu głowę na bok. Wyglądał nawet nieźle, chociaż
twarz umazaną miał własnymi wymiocinami. Chrapał. Ten głupi, spity dziwkarz po
prostu zasnął...
W tym momencie z łazienki dobiegł
głośny hałas, jakby coś, lub ktoś, wylądował ciężko na brodziku.
- Ewelina? – zapukałem do drzwi,
a kiedy nikt mi nie odpowiedział, szybko wsunąłem się do środka. – Co jest?
Głupie pytanie. Siedziała w
brodziku, podsunąwszy nogi pod brodę. Na szczęście zakrywała wszystkie swoje
intymne miejsca. Na nieszczęście w ręce trzymała żyletkę, a jeden z jej
nadgarstków krwawił obficie i mieszał się z gorącą wodą.
Szybko pozbawiłem ją
okaleczającego narzędzie, przy okazji rozcinając sobie skórę na palcach.
- Przestań. Błagam, przestań! –
jęknąłem, czując że powoli sam wysiadam. Najchętniej i ja naznaczyłbym skórę
linią bólu, poczuł chociaż na chwilę fizyczne cierpienie, a nie tylko te
psychiczne męki, jakimi obdarzał mnie mózg. Pieczenie w palcach zaogniło to
pragnienie, jednak szybko się mu oparłem, pamiętając o Bezimiennej.
- Popatrz na mnie. Co innego mi
zostało? – szepnęła, a szumiąca woda z prysznica zagłuszyła część słów.
Usiadłem na muszli klozetowej i
położywszy żyletkę na parapecie, schowałem twarz w dłonie. Niech mnie ktoś
zastrzeli, błagam. Piekło jest tutaj, a niebo po śmierci wysoko w górze. To
prawda, że piekłem rządzi diabeł, tyle że nie jeden, a wielu, którzy kryją się
pod człowieczą maską i wtapiają w tłum. Nigdy nie wiesz, kiedy na takiego
trafisz, lub kiedy ten ześle na ciebie okropieństwa pod postacią choroby...
- Przepraszam – jęknęła,
rozcierając nadgarstek i rozsmarowując tym samym krew po ręce. Wbiła spojrzenie
w moje oczy i hardo utrzymywała kontakt wzrokowy.
- Nie masz za co. Czy to był
pierwszy raz, jak on...
- Nie.
- O to posądzała mnie Natalia?
- Tak... ona o niczym nie wie.
Błagam, nie mów jej o tym – zatrzęsła się i odgarnęła sprzed oczu mokry kosmyk
włosów.
- Mam jej nie mówić? Żeby ten
skurwiel znowu cię dopadł?
- Nie mów tak! On jest po prostu
pijany.
- Po prostu pijany? – znów
poczułem narastającą złość, którą starałem się poskromić, ale po niedawnym
upuście emocji łatwo mną zawładnęła. – Cholera, on cię zgwałcił! Nie rozumiesz tego? To nie jest normalne!
- Wiem, co on zrobił Jaydenie – powiedziała
oschle, mrużąc niebezpiecznie oczy. – Ale to nie jego wina.
- Kurwa! Po tym wszystkim, co ci
zrobił, ty jeszcze go bronisz?! – poderwałem się do pionu i przyłożyłem pięści
do głowy. – Tak po prostu?!
- A mam inny wybór?
- Masz! – zgarnąłem dłonią krew z
nosa, która popłynęła mi podczas walki i wytarłem ją niedbale o spodnie. – Nie
pozwól, by jakiś bydlak rządził twoim życiem.
Czemu tak garnęło mnie do
Bezimiennej? W tej chwili całkowicie to zrozumiałem. Od końca mojego wariactwa
marzyłem o zostaniu psychologiem. Pragnąłem zmagać się z cierpieniem ludzi,
którzy nie byli w stanie odnaleźć własnej ścieżki w życiu i gubili się pomiędzy
konarami ogromnych drzew, lub plątali w sidła drapieżnika. Chciałem być gajowym
ich umysłów, w końcu bez problemów rozgryzałem większość otaczających mnie
ludzi przez samą obserwację.
Bezimienna była
natomiast osobą potrzebującą pomocy bardziej niż ja, chociaż żadne z nas o tym
nie wiedziało. Ciągnęła mnie do niej opieka, mimo że brzmi to tak mętnie i
nieprawdziwie, jakbym rzucał na wiatr puste słowa.
Jednak psychologia
nie jest dla ludzi słabych psychicznie z własnymi problemami. Trzeba potrafić
pomóc sobie samemu, by pieczętować czyjeś życie.
Byłem furiatem.
Byłem zapadnią.
Byłem strzępem.
Chciałem pomagać,
sam pragnąc pomocy.
- Co będzie, jak
się obudzi? – spytała niechętnie.
- Coś wymyślę –
zapewniłem, nie wiedząc za bardzo co poradzić.
No właśnie, co
wtedy będzie? Czy jak mnie tu zastanie, to rzuci się z pięściami? Przecież
jeśli Ewelina tu mieszka, to prędzej czy później jej się za to oberwie. A
sytuacja się powtórzy, znowu i znowu, dopóki stąd nie odejdzie.
- Ubierz się –
rozkazałem i wyszedłem z łazienki. Otworzyłem najbliższe drzwi i wetknąłem za
nie głowę, ale kiedy zobaczyłem tam śpiącego smacznie psa, szybko je
zatrzasnąłem. To nie tu. Zaglądałem kolejno do każdego pomieszczenia i kiedy w
końcu znalazłem pokój Eweliny, zacząłem poważnie czuć presję czasu.
Może się zaraz
obudzić.
Zgarnąłem jakieś
jej ubrania z ledwo trzymającej się w pionie szafy i wróciłem do łazienki.
Stała przed lustrem w ręczniku i wpatrywała się oczami bez wyrazu w swoją
twarz.
- Musisz stąd
wyjechać – powiedziałem. – Nic cię tu nie trzyma.
Potrząsnęła lekko
głową na te słowa, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. Wepchnąłem w jej
dłonie ubrania i zamknąłem za sobą drzwi.
Niech tu zostanie. To tylko obciążenie.
Masz zamiar ją niańczyć?
Idiota.
- Zamknijcie się –
mruknąłem pod nosem, kręcąc wolno głową. Świat wokół mnie znów zaczął nabierać
dziwnych barw, jakby ktoś wylał na niego całą paletę kolorów. Wszystko
zaczynało być zupełnie nie tak. Neonowo żółte ściany? Czarne ręce?
Mamy cię w garści, Jaydenie. Po tylu latach
nareszcie możemy się znów połączyć.
Byłeś taki ulotny, taki niedostępny.
Próbowaliśmy złapać ciebie, a wystarczyło
tylko schwytać przynętę.
Gdzie jest twoja zguba, Jay?
Potrząsnąłem głową,
opierając się barkiem o ścianę. O co chodzi?
- Wszystko okej? –
głos Bezimiennej wydawał się taki odległy i nieuchwytny, jakby przemawiał do
mnie z zupełnie innego świata.
- Jasne – mruknąłem
zachrypniętym głosem. W rzeczywistości nic nie było okej. Moja głowa stawała
się coraz cięższa, jakby obrazy, które do niej napływały ważyły co najmniej
tonę. Próbowałem je odepchnąć, nie chciałem ich widzieć. One jednak bez przerwy
wracały, nasuwały się same, mimo mojej walki.
- Co się dzieje?
Jayden? – czyjaś chłodna dłoń dotknęła mojego czoła. Poczułem, jak obsuwam się
na podłogę.
Gdzie ja jestem?
W mojej głowie
rozległ się głos Bianci. Jednocześnie realny, jak i zupełnie nieprawdopodobny.
Każde słowo bolało mnie dotkliwie w tył czaszki, jakby ktoś ogromnym młotem
wystukiwał mi w głowie ich rytm.
Serce dudniło mi w
klatce piersiowej, a w uszach wręcz szumiało jak w nie nastawionym na żadną
stację radiu. Czułem się odrętwiały, jakby sparaliżowany. Przerażony tym, co
działo się we mnie, bo wszystko nagle zaczęło układać się w jedną całość. Od
dawna było na wyciągnięcie ręki, tylko mnie zaślepiała własna duma.
Wszystko mogło być
inaczej.
- Boże, Jayden! Ty
nie oddychasz! – pisnęła Bezimienna i gdzieś wokół mnie rozległo się szuranie.
Nie oddychałem? Jak
to nie oddychałem?
Zabieramy cię.
W końcu do nas dołączysz, Jay.
I dołączysz do Bianci. Nie żal ci twoich
decyzji? To wszystko twoja wina.
Chciałem
wrzeszczeć, ale nie potrafiłem z siebie wykrzesać choćby słowa. Mogłem tylko
leżeć i pozwolić, by wspomnienia zawładnęły moim umysłem.
Nie było nic
trudniejszego, niż walka z samym sobą.
~***~
Aria
Wypełniłam ostatnią
rubrykę i przeciągnęłam się. Nareszcie skończyłam. Te głupie zadania są czasem
strasznie wyczerpujące.
Rozglądnęłam się po
pokoju i ze zdziwieniem zauważyłam kompletny brak rodzeństwa Easay.
- Gdzie jest
Bianca? – spytałam niby bez zainteresowania, wyglądając uważnie za okno. W
odpowiedzi uzyskałam jedynie pełne dezaprobaty, uciszające syknięcie.
Zaczęłam się
wiercić niecierpliwie. Nigdy nie umiałam usiedzieć w jednym miejscu, bo energia
wręcz mnie rozpierała. Tym bardziej teraz, kiedy przez ostatnie dwa miesiące
wszystko fiknęło koziołka, wprowadzając do mojego życia zamęt. A to wszystko
przez ten jeden, głupi grosz.
- Co ty tam tak
czytasz, hę? – mruknęłam do Piotrka, który leżał na moim łóżku i uważnie
wpatrywał się w jakąś książkę.
- Uczę się –
mruknął niechętnie. Opadłam na łóżko Bianci i zaczęłam machać nogami w
powietrzu, zniecierpliwiona tą bezczynnością.
- Poszłabym na
spacer – stwierdziłam, bawiąc się idealnie złożoną pościelą.
- Mhm.
- Ładna pogoda, co
nie?
- Możesz się
zamknąć? – parsknął, rzucając mi pogardliwe spojrzenie. Zacisnęłam wargi w
cienką kreskę i ułożyłam głowę na poduszkę.
- No jasne. Zamknij
się, Ario, nikt nie chce cię słuchać – burknęłam, próbując się jakoś wygodnie
ułożyć. Jednak coś bez przerwy wbijało mi się
głowę i powodowało straszny dyskomfort.
Sięgnęłam ręką pod
poduszkę i wyciągnęłam stamtąd zeszyt. Na pierwszy rzut oka niczym konkretnym
się nie wyróżniał. Miał ciemną okładkę i dość dużo kartek. Otworzyłam na
pierwszej lepszej stronie i rzuciłam okiem na treść. Od góry do dołu, każda
kartka była zapisana drobnym, jak mak pismem. Zmarszczyłam brwi, widząc w
górnych rogach daty i godziny.
„Mam mętlik w głowie. Sama już nie wiem czy
przez te cienie, czy przez Piotrka.”
Zmrużyłam oczy i
zerknęłam szybko na datę. Przedwczorajsza.
„Aria wydaje mi się być podejrzana, nie wiem
czy to przez moje głupie urojenia, czy serio jest z nią nie tak. Piotrek też w
pewnych momentach zachowuje się wręcz dziwnie. To przez słowa Sophie, stałam
się strasznie nadwrażliwa.”
Słucham? A co
takiego jej we mnie nie gra?
- Ej Piotrek...
- Czy do ciebie nie
dociera, że chcę tylko chwili spokoju? – warknął, podnosząc się z łóżka,
najwyraźniej gotów do wyjścia.
- Dociera –
fuknęłam, obracając w rękach dziennik przyjaciółki. – Wiesz, że Bianca nas...
podejrzewa?
- Co? – prychnął, a
kiedy jego wzrok padł na trzymany w moich dłoniach przedmiot, zamilkł nagle i
bez słowa usiadł obok.
- To jej pamiętnik?
– spytał, na co skinęłam głową. Wziął go ode mnie i otworzył na ostatniej
stronie.
- Zaczekaj. Chyba
nie powinniśmy tego czytać – zbuntowałam się.
- Tak? A co
zrobiłaś przed chwilą?
- Chciałam tylko
sprawdzić co to jest! – wyrwałam mu z rąk zeszyt i schowałam za plecami. – To
naruszanie czyjejś prywatności!
- A tak właściwie,
to gdzie jest Bianca? – urwał nagle, a ja zamilkłam.
- Widziałam jak z
kimś gada przez telefon po lekcjach – mruknęłam, obracając w dłoniach dziennik.
W końcu zdecydowałam i otworzyłam na ostatniej stronie. Widniało tam jedno,
jedyne zdanie, które mówiło więcej niż takich miliard.
„To już.”
Piotrek zerwał się
z łóżka i przewróciwszy szafkę nocną, wypadł z pokoju. Ręce trzęsły mi się,
jakbym dostała drgawek, a serce, które przed chwilą stanęło, nagle
przyspieszyło tempa. Odrzuciłam zeszyt na łóżko i wstałam.
Już? Jak to już?
~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~
35 dni. Tik, tak, tik, tak. A
jeszcze tyle nauki! ;'c
Szczerze mówiąc bardzo nie chce
mi się go sprawdzać dzisiaj ;/ Był sprawdzony wcześniej, ale na ostatnią chwilę
i tak wyłapuję zawsze najwięcej błędów.
Ahh, a ten posiedzi tu wyjątkowo
długo, bo kartka 29 zostanie dodana dopiero za tydzień!
I mam złą wiadomość - wybrałam
kolejne opowiadanie do publikacji, więc niedługo z pewnością wstawię prolog.
Adres podam Wam w swoim czasie :>
Mam nadzieję, że ktoś
skomentuje... ;p
Indżoj!
Wow, jestem pierwsza :o I co widzę? Perspektywa Arii... to ja lecę czytać, a potem dodam komentarz xD A i pomiń te moje usterki, jakieś błędy, bo ja serio nie jestem normalna i mam jakiś ubytek psychiczny albo coś ;-;
OdpowiedzUsuńA więc... pora na ten dłuższy komentarz, ale będę go pisać w trakcie czytania także ten... spodziewaj się kilku entuzjastycznych wypowiedzi xD
UsuńPo pierwsze, nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że co chwilę czytam słowo "wciąż".
Po drugie, puszyste babki tak mają, że wszystko zwalają, aby sprawa nabrała "lżejszej wagi". Dobra, nie tylko puszyste, ale szczególnie plotkary.
Po trzecie, wiedziałam, że Ewelina była bita, ale że ten stary jełop ją gwałcił?! Tak wiele współczucia :c A tak poza tym stwierdziłam, że Jay się dziwnie zmienił :o Mniej przekleństw w tych jego myślach, pomijając tę sytuację z ojcem Ew ;-; Jak czytałam o glanie to skojarzyła mi się wymyślone przeze mnie i moją przyjaciółkę motto: 'GLAN Z RANA JAK ŚWIEŻA ŚMIETANA!" Miało być też, że ten glan jest na twarzy, ale za wiele sylab ._.
Po czwarte, troszku mi tu interpunkcja nie pasi, ale właściwie rzecz biorąc nie sprawia to różnicy - takie tam formalności xd
Po piąte, Jay, oddychaj!! I tak stwierdziłam, że te głosy w jego głowie to tak jakby chcą mu pomóc, ale chcą otrzymać za to należytą cenę xD *wiem, że to co piszę nie ma większego sensu, ale taki już mój los - pisanie co mi ślina na język przyniesie, a raczej palce na klawiaturę...(
Kurczę. Chciałam jeszcze coś odnośnie Jay'a napisać, ale zapomniałam :< Skleroza nie boli, może później się przypomni i dopiszę.
Teraz Aria:
Nauka, lekcje - postrach wszystkich uczniów z wyjątkiem kujonów c; Właśnie chciałam kogoś poprosić o pomoc z angielskim, ale jakoś przebrnęłam używając Google Translate xD
"A to wszystko przez ten jeden, głupi grosz." - W sumie racja, od tego się zaczęło :o Gdyby nie ten grosik to Piotrek i Bianca nigdy by się nie pocałowali, a ja bym nie ehhała :c
Ehh...
"Ładna pogoda, co nie?" - przeczytałam "Ładna podłoga, co nie?" XDD Leżę i nie wstaję!
Nieładnie tak czytać czyjś pamiętnik :< Ale na miejscu Piotrka też chciałabym wiedzieć co Bianca napisała o ich relacji xD
Piotrek wybiegł ._. Czyli jednak martwi się o Biankę, ale jednocześnie może chcieć ją skrzywdzić... Nie, to nie pasuje. Coś mi tu nie gra. Bianca podejrzewa Arię i Piotrka, choć się do tego otwarcie nie przyznaje. O Jay'u nic nie wspomniała, nie wliczając w to pobytu w psychiatryku, który jest dla niej zagadką, którą odkryć dla niej może mała Sophie, która... właśnie. Co się z nią stało? Podejrzewam, że Cienie ją zaatakowały...? Oh, za dużo Sherlocka... ;-;
Piotrek. Znowu on. Ale nawet jeśli wtedy wydawało mi się, że to ON chce jej coś zrobić to teraz zupełnie zmieniłam swój punkt widzenia. Może wtedy, kiedy "udawał" uczucie do Bianki chciał jej coś zrobić, a teraz kiedy naprawdę poczuł, że to ta jedyna to pobiegł ją ratować... takie sweet, choć brakuje mi tu Bianki :c Utrzymujesz nas w coraz większej niepewności, a ja tu mogę umrzeć na wykorkowanie mózgu z powodu nadmiaru informacji! Helloł!
Sumując, były perspektywy Bianki, Jaydena, Eweliny i Arii... Brakuje Piotrka, ale podejrzewam, że do końca go nie będzie, bo mamy się dowiedzieć kto chce ją zabić (oprócz Cieni albo raczej im w tym pomóc..) dopiero w końcowej scenie ;-;
Dlaczego za tydzień? Ja tu jestem głodna wrażeń! I... ja na pewno wpadnę na nowego bloga ;> Ale ten... ._.
Ehh... nie mam słów, sorry, chemia mnie wykończyła
Weny, którą i tak posiadasz!
[miranda-ellie-johansson.blogspot.com]
Przeleciałam *a fe, zboczuchy!* wzrokiem tekst i wciąż tak za bardzo nie znalazłam ;_; wciąż, wciąż... może jesteś w ciąży?! Albo jakiś wąż Cię śledzi? Nigdy nie wiesz... strzeż się lepiej! OwO
UsuńZ tą lżejszą wagą to mnie rozwaliłaś :D A ten slogan trochę mi się kojarzy ;__; nie żeby coś, no ale cóż... hahah nieważne ><
Mi też interpunkcja nie pasi, nie martw się. Tylko, że jak przychodzi co do czego, to za cholerę nie powiem gdzie ona tak właściwie nie pasuje..
W angielskim! X.X" chyba jeszcze nigdy nie używałam Translatora hahah :D Przepraszam! Już biegnę wpłacić odszkodowanie za zamordowanie tekstem czytelniczki! ;'<<
Chemia też nie jest taka zła :D Ale fakt, może wykończyć ;__;
Dziękuję pięknie za komentarz. Pozdrawiam c;
Mam ochotę walnąć głową w ścianę ;_; Moja głupota mnie przeraża. Chodziło mi o słowo "wręcz". Nie wiem dlaczego myślałam wtedy o "wciąż" xD
Usuń+ "To już" zabrzmiało bardziej mrocznie niż powinno xD
Aż się przestraszyłam :o
Żesz jasna cholera... Spodziewałam się wszystkiego. Wszystkiego! Ale nie tego, że ojciec Bezimiennej może być też gwałcicielem... Bicie? Pewnie. Wyżywanie się? Z całą pewnością. Wykorzystywanie w domu? Samo się nasuwa. Gwałt? Za cholerę... Nawet nie wiem, co o tym napisać. Jak się do tego odnieść. Ile razy ona mogła być zgwałcona? Jak to się stało, że mimo wszystko jakoś sobie radzi? Jak to się stało, że mimo wszystko zaufała Jaydenowi? Od jak dawna się z tym zmaga? Czy jej miłość do siostry naprawdę jest aż tak duża, że przemogła się i chociaż próbowała udawać, że wszystko jest w porządku? I ta żyletka... Jedyny ratunek przed popadnięciem w szaleństwo.
OdpowiedzUsuńJayden ma naprawdę trudny orzech do zgryzienia... Czy naprawdę jest w stanie pomóc dziewczynie? Mam nadzieję. Ona go naprawdę potrzebuje. Przede wszystkim będzie musiał ją stamtąd zabrać. Ale przecież zabierając nią, będzie musiał załatwić schronienie również jej siostrze. Jak nie Ewelina, to Natalia... Nie sądzę, by ich ojcu robiło to szczególną różnicę... Co za potwór!
Pytanie brzmi - co teraz dzieje się z Jaydenem? Co to znaczy, że dołączy do Bianki? Fajnie Jay'owi, że chociaż on już wszystko zrozumiał... Też bym chciała :/
A więc nie Piotrek i nie Aria. Oboje rzucili się na pomoc. Tylko czy naprawdę dadzą radę coś zdziałać? Jakoś pomóc? Bianca potrzebuje jakiegoś... Jaydena, psychiatry albo łowcy duchów, wampirów czy jakiegoś innego cholerstwa tego typu, a nie pary nastolatków. Dotrą do piwnicy i co zrobią? Padną na kolana i zaczną się modlić o dobre zakończenie? Nie sądzę, by byli w stanie zdziałać coś więcej... Ale może w tej kwestii jeszcze nas wszystkich zaskoczysz :)
Za tydzień? TYDZIEŃ? Ja chyba oszaleję przed tym czasem... A szkoła z pewnością nie pomaga. Choćby w tej chwili powinnam siedzieć nad informatyką, a nie na blogspocie xD
Serdecznie pozdrawiam :)
O! Dodałaś rozdział, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo je lubię. Niespodziewałam się tego...naprawdę. Ojciec Bezimiennej...huh. Ciekawe. Ogólnie to cały rozdział mi się strasznie spodobał. Aż wciąga do dalszego czytania nawet po pierwszych 3 zdaniach ^^ Czy to oznacza nowy blog? Jak ja się cieszę, nowe opowiadania. Już się nie mogę doczekać aż je przeczytam! Podawaj linka i to już xd
OdpowiedzUsuńKlepne sobie miejsce. I zaprosze Cie do siebie na nowy tozdzial. ok?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Clar.
No to moze po kolei.
Usuńmam wrazenie ze cos po drodze zgubilam :(
No ale w weekend przecxytam kilka ostaynich i chyba sie wszystko wyjasni.
przez to ze zgubilam jakis rozdzial nie ogarniam niektorych rzeczy ale jak pisalam wczesnirj. Nadrobie to.
ojciec. Ojciec Eweliny. Ojcze Eweliny "U son of a bitch" (cos chyba pomiezzalam xD)
Lubie rozdzialy pisane z perspektywy Jaya sa takie dynamiczne.
i Aria mnie wkurzyla. Wodac xe yo pamietnik. Nje powinna go czygac.
cirkawa nestem co bedxie dalej. I nie moge sie doczekac nasyepnej kartki.
Powodzenia za 35 dni ^^
Pozdrawiam serdecznie. Czekam na nastepne. Zycze wrny i zapraszam do siebir na tozdzial 5 :D
Clar
Piszę na żywca. Znowu XD
OdpowiedzUsuńNa wstępie powiem, że podoba mi się, jak opisujesz wahanie Jaydena, czy te dźwięki, które słyszy, są rzeczywistością, czy nie. Tak subtelnie, a jednak. Chyba, że nadinterpretuję, bo to bardzo możliwe, z moim dzisiejszym zlasowanym mózgiem ;_;
"Głupie dziewczę, ten świat schodzi na psy!" - jakie to polskie, aż boli... Ech, te zrzędzące baby to jakaś plaga po prostu.
...dobra, nie wyszło. Przeczytałam wsjo.
Po pierwsze i najważniejsze, to chcę Ci powiedzieć, że ja się spodziewałam wszystkiego, ale nie TEGO. Z resztą, ja w ogóle nie wiem, co się dziś dzieje, ale to już trzeci blog, na którym nadrabiam rozdziały i dziś trafiam na coś takiego, choć u Ciebie z punktu widzenia osoby stojącej z boku, więc delikatniej. I tak dało mi to po mordzie, że tak powiem. Kurczę, powiem Ci, że ja też mam u siebie taki fragment odnośnie Cecylii (znaczy, ona to widzi, jak Jayden) i mam co raz więcej wątpliwości, czy to publikować. Bo boję się to schrzanić. I teraz przejdę do sedna. ja się bardzo boję tematu gwałtu odnośnie pisania. To jest sprawa, którą trzeba przedstawiać z ogromnym wyczuciem, bo inaczej to tragedia z tego wychodzi. I to wcale nie w pozytywnym sensie. Uważam, że o pewnych sprawach nie powinno się pisać, jak się nie ma ogromnej dozy empatii w sobie i jak się nie ma pojęcia o ludzkiej naturze. I dziękuję Ci, że Ty napisałaś to w tak dający po twarzy sposób, jednocześnie zachowując pełnię wyczucia, nie czyniąc niczego przerysowanym i niesmacznym w odbiorze. Znaczy, technicznie, bo wiadomo, że nie da się pięknie pisać o tak okropnych sprawach. Jestem pod wrażeniem Twojej wrażliwości i wyczucia. Kurczę, nie będę więcej o tym gadać, bo nie ma to sensu, powtarzałabym się tylko. Ja nie wiem nawet, co napisać. Opisałaś to niesamowicie dobrze, moim zdaniem, pokazując jednocześnie okropieństwo całej tej sytuacji, poruszając człowieka. No, na pewno mnie. Damn it.
Aż mi się serce ścisnęło. Dla mnie to jest odrażające i przerażające. Bo przecież takie rzeczy się dzieją i tak okropnie mnie to boli, nawet teraz, nawet jeśli Bezimienna jest tylko fikcyjną postacią.
Jednocześnie przerażające jest dla mnie to, jak ona tego drania broni. A przecież wiem, że tak też się dzieje. To jest straszne, Kwasie. A Ty dokładnie pokazałaś, jak bardzo straszne. Chylę ci czoła, naprawdę. Chciałabym dodać coś jeszcze, ale nie mogę. Znaczy, za dużo mi się w głowie kotłuje.
Chaos w głowie Jaydena, to też jest straszne. Czyżbym ja dobrze sądziła, że w pewien sposób to on jakby jest tym cieniem? Teraz to już nic nie wiem. A bardzo chcę wiedzieć, no!
A tak na marginesie, to wracając jeszcze do Jaydena - zachował się jak na prawdziwego, porządnego faceta przystało. Jego gniew i to wszystko, to było takie autentyczne, takie... kurna, przejmujące. Okropnie mi smutno po przeczytaniu tego.
UsuńSamo wspominanie o tym, jak Ewelina się cięła, jak Jayden też myślał o zrobieniu sobie krzywdy... W ogóle to wszystko... Ja Cię przepraszam, że ten komentarz jest taki do dupy. Ale to dlatego, że naprawdę strasznie mnie poruszyłaś i nie umiem się ogarnąć na tyle, żeby coś bardziej sensownego powiedzieć. Mimo, że mam bardzo wiele do powiedzenia.
Aria wydaje się tu taka... płytka. Nie to, że postać jest zła, wręcz przeciwnie. Nie wiem, czy to było Twoim zamiarem, ale pokazałaś ją tu naprawdę tako taką tępą dzidę, że się tak nieładnie wyrażę. I ja uważam to za przekonujące, chociaż wcześniej jej taką nie widziałam.
Widzę, że akcja naprawdę osiągnęła już apogeum. Ile kartek zostało? Jedna? Dwie?
Anyway, będzie mi smutno się rozstawać z tą historią, ale z drugiej strony tak bardzo chciałabym już wiedzieć co i jak...
Ach, weź nic o tym odliczaniu nie mów, ja już zaczynam panikować przed maturą :<
A co do następnego opowiadania, to mnie masz jak w banku :) A zdradzisz chociaż odrobinkę, o czym ono będzie? :D
Jeszcze raz naprawdę Cię przepraszam, że tak dałam dupy tym komentarzem. Ale powinnaś uznać to za komplement, bo mam tak wiele w głowie, że ciężko mi się zebrać do kupy. Jesteś wielka, Kwasie. Dziękuję za takie wyczucie i wrażliwość. Ehh, aż się człowiek dołuje, jak tak Cię czyta, że sam tak nie umie...
Na ostatek dodam tylko to: "To prawda, że piekłem rządzi diabeł, tyle że nie jeden, a wielu, którzy kryją się pod człowieczą maską i wtapiają w tłum." - piękne i boleśnie prawdziwe.
Co Ty mi zrobiłaś tym rozdziałem...
Dobra, spadam do siebie, bo też dziś rozdział dodałam i przydałoby się w końcu poprawić.
Cholera, Kwasie, a miałam się uczyć wosu! To się już nie pouczę. I to też uznaj za komplement :)
Gratuluję, bo naprawdę jest czego.
I pozdrawiam :)
PS. ZNOWU SIĘ NIE ZMIEŚCIŁAM ;_;
Niesamowite !
OdpowiedzUsuńW moich oczach Jayden zyskał ogromny szacunek. To jak zachował się w domu Eweliny było naprawdę godne podziwu.
Ogromnie potoba mi sie to że głównym wątkiem opowiadania są Cienie, a dodatkowo opisana jest historia prawie każdego z ważniejszych bohaterów.
Niesamowicie opisujesz emocje i odczucia ( szczególni Jay'a ). Przez twoje opisy to wszysko wydaje sie być tak cholernie realistyczne, pozwala czytelnikom wczuć się atmosferę opowiania co jest chyba najwiekszą zaletą tego bloga ( a jest ichbardzo dużo)
Wracając do głównego wątka - cieni. To sie porobiło ! Jak na razie w miarę kojarzę fakty, ale wiem że ty i tak na pewno mnie czymś zaskoczysz, zresztą jak zawsze.
PS. przeprazam za błèdy, ale piszę z telefonu :/
Ami <3
this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com
Oczywiście, że skomentuję, jeśli podasz nowy adres! Już pomijając to.
OdpowiedzUsuńMatko, Jezusie Chrystusie, ło żesz ty, w mordę jeża malowaną! What the fuck?! Zabiłabym tego gnoja, co to Ewelinę gwałci. No, kurwa mać, że się tak ładnie wyrażę. Tak się we mnie złość zebrała, że miałam ochotę chwycić laptopa i wyrzucić go za okno D: Matko! Dobrze, że przybył Jey. ...Matko, czo się dzieje z Jaydenem w ogóle? Zaczynam się bać. Rozwiązanie coraz bliżej (brzmi jak poród O___o)! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
Dobra, ten komentarz będzie całkiem poważny, bez żadnych śmichów - chichów (czy jak to tam się pisze). A więc... ten rozdział był najlepszy moim skromnym zdaniem! <3 Chcę ci tyle powiedzieć, ale czuję taką dziwną pustkę. Ale postaram się wyrazić swoją opinię... jakoś normalnie. A więc wdech, wydech, cycki do przodu i jazda. Lećmy po kolei... najpierw gwałt. NIe sądziłam, że w tym opowiadaniu kiedykolwiek dojdzie do czegoś takiego, więc jestem zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Tak się wczytałam, że nawet nie wiem kiedy skończyłam. Jayden, ty mój bohaterze! Nasza piękna bezimienna ma niezwykłe szczęście, że go spotkała. Chociaż nie wiem, czy mówiąc "szczęście" wyrażam się poprawnie, bo to, co się wyprawia w jej domu z pewnością nie należy do szcżęścia. Jej psychika się rujnuje i doszło do próby samobójstwa... to smutne. I teraz jeszcze Jayden... dobrze, że wszedł do jej domu w odpowiednim momencie, ale teraz martwi mnie JEGO stan. Cienie dobrały się i do jego duszy? A tak btw. uwielbiam jak piszesz przemyślenia bohaterów <3.
OdpowiedzUsuńZaraz będę płakać... przerwanie w takim momencie? Tyle akcji, tyle emocji! Zbliżamy się do epilogu... nareszcie odkryjemy, co z tymi cieniami... a ty nagle sobie przerywasz! Cholera jasna, ja muszę na jutro wykuć trzy lata fizyki a tymczasem będę rozmyślać o tych cieniach!
A tak poza tym - pozostało 35 dni i 14 godzin, laska ;)
Pozdrawiam,
Madziuuuśkaaaa!
Fizyka <3 Kocham. Naprawdę. Bardzo. Zwłaszcza moją ukochaną nauczycielkę. Miłość tak bardzo -.-"""" Tak więc kondolencje :D
UsuńOj ja wiem, mieszam tu i to troszkę bardzo ;'<
Haha, właśnie sobie piszę ostatnie zdania epilogu tej historii i też czuję taką pustkę ;__; straszne ;/
tik tak tik tak, coraz mniej dni! A ja się rozleniwiłam ostatnio i nie przerobiłam jeszcze całej historii :P
Dziękuję! Twój komentarz wiele dla mnie znaczy :>
Pozdrr <3
Auć! Dostać glanem w krocze, jak się jest facetem. Uhm, niefajnie. XDD Hiehiehie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał rozdział, początek chyba najbardziej (ta akcja z gwałtem). Nienawidzę tylko, gdy ludzie się tną. To nie przejdzie, bardzo mnie to wkurwia, eh.
Nadal nie ogarniam ciut cieni, ale już bardziej. Biedny Jayden, taka słabość... Jego lubię najbardziej. :)))) No i jest bardzo ok, kiedy twardy facet ciut się zmienia, ale dosłownie ciut ciut. Mhh :3
Wow, tyle akcji, ja bym nie była w stanie tak dobrze tego opisać. *.*
No i po co pisałaś ten pamiętnik, dziewczyno? ;______; No ok.
Pewnie, że każdy przeczyta Prolog! Jeszcze pytasz, pff.
Bardzo dziękuję za komentarz u mnie, weny,
Luniaczek
Noo heeeej ><
OdpowiedzUsuńJayden!!!!!! Nieeee!!!!!! A tak na serio to...jak umrzesz to cię zabiję XD
Uchuchuu Aria! Tylko na to czekałam! Proszę państwa, przed wami perspektywa Ariiiii!!!!
Mmm mało murzynka... :c
Ale jest cynamonek!!
**********************
Ciekawe o czym będzie następne opko???
Rozdział taki smutny :C
OdpowiedzUsuńNa początku ta akcja z Jay i Bezimienną jest totalnie odlotowa. :] Ludzie są naprawdę okropni, słyszeli krzyki dziewczyny, a zamiast pomóc to w dodatku obgadują ;____; Jedyny Jayden zachował honor i wszedł do tego domu, bardzo dobrze ,że miał tyle odwagi i wpierd*olił (za przeproszeniem) gnojkowi. Jedno pytanie, chyba nie chcesz przez to wszystko powiedzieć, iż on zginie? Jak tak to cię uduszę jak spotkam! :^
Jeżeli chodzi o Arie to dobrze zrobiła zaglądając do pamiętnika Bianci i czytając te dwa słowa, przynajmniej będą z Piotrkiem wiedzieć gdzie jest i jaki ma zamiary. <3
Pozdro
~Lumi
Nie spodziewałam się, że Ewelinę może spotykać coś tak okropnego O.O Aż nie wiem, co mam powiedzieć...
OdpowiedzUsuńBłagam Cię, nie zabijaj Jaya ;__; Chyba że chcesz pokazać jego życie po śmierci XD "Przygody duszka Jaydena" - to mogłoby być ciekawe :D
Przez cały rozdział myślałam o Biance i wyobrażałam sobie, że utknęła w czasoprzestrzeni w drzwiach do piwnicy. Mój mózg jest jednak naprawdę dziwny XD
Nieładnie tak czytać pamiętnik, oj nieładnie ^^ A jestem ciekawa, co by było gdyby przeczytali resztę. Chociaż te słowa "To już" - powiało grozą... Tak mroczniej się nagle w moim pokoju zrobiło...
Wiem, że późno komentuję, ale zawsze czytam niemal od razu, a później nie umiem się zabrać za napisanie czegoś z sensem >.<
W każdym bądź razie, czekam na kolejną karteczkę ^^
Pozdrawiam
~Arcanam~
Jestem w S-Z-O-K-U. Ewelina, Jay, Piotrek, Aria, Bianca... to już... Co już? Jedyne, co chcę już, to kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńTroszkę mi się pomieszało. Moja główna podejrzana Aria tak jakby się przejęła słowami "to już". Do tego zaczęło wariować jej serce. W takiej sytuacji albo zaczęła nabierać strachu, że to wszystko zaszło za daleko, albo rzeczywiście nie ma z tym nic wspólnego i się martwi. A Piotrek. Mam nadzieję, że on jest wyłącznie po tej dobrej stronie i oczywiście uratuje naszą bohaterkę. Bo któż inny?
Jayden to chłopak w czepku urodzony. Oczywiście pomijając tą całą przykrą sytuację z dzieciństwa, problem z Eweliną i własną schizofrenią. Po prostu chodzi mi o to, że pod samochód by wlazł, a nic się nie stało, teraz niby nie oddycha, a na pewno wszystko będzie dobrze. W czepku urodzony - tak sobie muszę to tłumaczyć, żeby się o niego nie bać.
Nasunęła mi się jeszcze jedna myśl - czy odrosły mu już włoski choć troszkę :P
Biedulka Ewelina. Ciekawe, co z nią będzie.
Ciekawe, gdzie jest Bianca.
Ciekawe, czy zeszła do piwnicy.
Ciekawe, czy Piotrek ją znajdzie.
Ciekawe, co powiedziała jej przez telefon siostra.
Ciekawe, ile na ten temat wie jej mama.
Ciekawe, co w końcu z tą Arią.
Ciekawe, czy siostra Bezimiennej dowie się prawdy.
Ciekawe, czy ojciec Eweliny umrze (akurat tym zgonem bym się nie przejęła)
Ciekawe, jak to wszystko się skończy.
Ciekawe, czy Piotrek i Bianca będą razem.
Ciekawe, czy Jay i Bezimienna też się sparują.
Ciekawe, ile jeszcze czeka nas rozdziałów.
Ciekawe, jaki jest twój następny pomysł na opowiadanie.
Wszystko mnie ciekawi. Pomieszałaś wszystko w mojej głowie. Dosłownie wszystko.
Jedno jest pewne - uzależniłam się xD
Pozdrawiam, Nestia
Opowiadanie jest bardzo dobre ;P Wiele momentów ma bardzo naturalistyczny charakter, co na pewno wiesz, więc odraża, ale w końcu już taki ich cel ;P osobiście uważam, że życie daje nam wystarczająco w kość, żeby się jeszcze dręczyć takimi obrazami, więc unikam raczej takich wizji, aczkolwiek przyznaję, że wszystko napisane jest z doskonałym zamysłem, świetnym stylem ;) Podoba mi się wykreowany przez Ciebie świat i stworzeni bohaterowie, przesiąknięci realizmem. Liczę na to, że Ewelina będzie miała wreszcie okazję zaznać normalnego życia, bez tego całego brudu, okaleczenia.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało ;)
pozdrawiam
Court.
www.hgwk.blogspot.com
Hej;*
OdpowiedzUsuńBardzo cię przepraszam za opóźnienia ....strasznie dużo mam nauki strasznie cię przepraszam .:(
Jejku Jeydan zachował się wspaniale coraz bardziej go lubię co za gnój z tego jej ojca! normalnie jak to czytałam to ledwo oddychałam,zbudowałaś niesamowite napięcie! rozdział wyszedł ci wręcz fantastycznie!.Biedna Ewelina strasznie mi jej szkoda,musi jak najszybciej stąd wyjechać,w ogóle uważam że powinna powiedzieć siostrze,przecież ona podejrzewa Jeydana.Chłopak zachował się na prawdę bohatersko niech Bezimienna spakuje rzeczy i wyjedzie stąd jak najszybciej.
Jejku co Jeydanowi się stało??!! strasznie się wystraszyłam o co chodzi kurdę! .Mam nadzieje że nic mu nie jest cholera!
Aria zachowała się jak suka -.- przeprawszam za te słowa ale bardzo ją znielubiłam -.- naruszyła bezczelnie prywatność Blanci szkoda gadać i ona nazywa siebie przyjaciółką ?!.Dobrze że ostatni wpis dał im dużo do myślenia przyjanmniej Piotrkowi mam nadzieje że nic mu nie jest!
Kurcze co za napięcie tajemniczość SZOK! UWIELBIAM TEGO BLOGA!
Następny rozdział przeczytam jutro obiecuje :)
Alice
zeszyt ? a kredki ?
OdpowiedzUsuń