Zanim przeczytasz!: Jeśli chciałabyś mniej-więcej poczuć się jak Jayden, któremu głosy w głowie nie dają spokoju, polecam TO. Chociaż nadwrażliwe osoby lepiej niech nie nadstawiają uszu, na te głosy. Dla lepszego efektu załóż słuchawki ;>
Jayden
Kręciłem się przez chwilę po
szkolnym terenie. W tym czasie zdołałem rozkopać wszystkie najbliższe kamienie
i parę razy walnąć w ławkę.
Nie miałem najmniejszego pojęcia,
jak rozładować złość, która we mnie ciążyła. Pierdolona Ewelina i pierdolona
Natalia. Cholera jasna, kto by pomyślał, że jakieś dwie dziewczyny rozjebią mój
system wartości?
Usiadłem na ławeczce przy
przystanku i wpatrzyłem się w lasek po drugiej stronie ulicy. Co jakiś czas
przejeżdżało zagubione auto, ale po upragnionym autobusie nie było żadnego
śladu.
Starałem się nie myśleć o tym, że
ostatnio siedziałem tu z Eweliną. Pragnąłem spokojnego miejsca, gdzie mógłbym
wszystko przemyśleć. Szkoła z pewnością się do tego nie nadawała. Las? Sam nie
wiem, unikałem drzew jak ognia. Szczególnie tego jednego. Wprawiał mnie w
dziwną hipnozę. Gdybym chciał, z pewnością mógłbym sobie przypomnieć co nieco z
mojej przeszłości. Ale czy chciałem?
Zdjąłem z ręki pieszczochę i
zacząłem ją obracać w dłoniach.
Chciałem?
Z pewnością wygodniej było mi żyć
dalej w błogiej nieświadomości szczegółów, które sprawiły, że zwariowałem. Ale
teraz też wariowałem, prawda? Czy zrobiłoby mi to jakąś różnicę?
- Przestań być taki słaby! –
zacisnąłem pięści i przytknąłem je do zamkniętych oczu. – Przestań być taki
podatny!
Czyżbym uzależnił swoje życie od
jakiejś głupiej pianistki? Bzdura! Nie mógłbym! Jedyną osobą, która cokolwiek
mnie obchodzi jest Bianca.
Nie okłamuj się, Jaydenie.
Czyżbyś nie widział rzeczy oczywistych?
- Spierdalaj! – wrzasnąłem,
wstając z ławki. Miałem ogromną ochotę coś rozwalić. Czymś rzucić. Zbić,
rozbić. Zabić.
Popatrz na siebie. Jesteś kretynem.
Idiotą.
Jesteś ciotą, Jaydenie.
- Zamknij mordę! – wydarłem się,
pięścią dewastując plastik ramujący szkło. Wygiął się pod dziwnym kątem, a cała
konstrukcja skrzypnęła cicho.
Psujesz tylko innym świat.
Mógłbyś odejść, nikt by nie zauważył.
Myślałeś, że jakaś dziewczyna zwróciła na ciebie uwagę? Śmieszne! Nawet
ona odeszła!
- Kurwa.
Trzasnąłem pięścią w szkło, na
którym pojawiła się siatka pęknięć. Jakieś przejeżdżające auto zaczęło trąbić,
ale pozdrowiłem kierowcę środkowym palcem, wracając do wyładowywania emocji.
Kolejny cios, a szkło rozprysło się na miliard kawałeczków.
Dźwięk potoczył się po całej
okolicy, a małe ranki, które powstały na mojej dłoni, zaczęły lekko krwawić.
Facet zatrzymał swoje auto na
poboczu i ruszył w moją stronę hardym krokiem. Wydawał się myśleć, że jest
ważniejszy.
Rzuciłem mu tylko nienawistne
spojrzenie i podniosłem większy odłamek szkła z podłoża. Wymierzyłem i cisnąłem
go w zbliżającego się mężczyznę. Ten szybko uchylił się przed nadlatującym
pociskiem i cały poczerwieniał na twarzy.
- Uspokój się gówniarzu! –
wrzasnął, zatrzymując się w połowie drogi. – Czemu niszczysz publiczne mienie?!
Będziesz za to płacił?!
- Gówno ci do tego – warknąłem,
biorąc do ręki kolejne szkło.
Zrób to! Zrób! Skrzywdź kolejną osobę! Dawaj! Rzucaj!
Ciota!
Rzucaj! Chyba, że nie potrafisz!
Cisnąłem szkło w mężczyznę i tym
razem nie chybiłem. Rozcięło mu rękę, którą podniósł, próbując mnie uspokoić.
Facet spojrzał na krew, która zaczęła wypływać mu z rany i jeszcze raz na mnie.
- Spierdalaj! No już, póki masz
szansę! – wrzasnąłem, schylając się po kolejny odłamek. Widząc, że mężczyzna
się nie rusza, cisnąłem w jego stronę garść szkła. – No wypierdalaj!
Ten tylko cofnął się do samochodu
i wyjął z kieszeni telefon. Patrząc wciąż na mnie, wykręcił jakiś numer i
zaczął żywo gestykulować.
Zagapiłem się na niego na chwilę,
po czym nie myśląc wiele, dałem nogę w las.
Jeśli dzwonił na policję i opisze
mój wygląd, będę miał przesrane. Ahh, ale będzie przesrane! Miałem ochotę
zacząć tańczyć z radości na cześć zjeba.
Tchórz!
Otworzyłem prawą rękę i
przyjrzałem się szkłu, które zabrałem ze sobą. Było całe oblepione czerwoną
mazią, wypływającą strumieniem z mojej sinej dłoni. Niewiele mnie to
obchodziło. Właściwie w tamtym momencie miałem wszystko i wszystkich bardzo
głęboko w dupie.
Dobra, prawie wszystkich. Jedna
osoba bez przerwy siedziała mi w głowie i mąciła myśli. Przed oczami miałem jej
uśmiech, w uszach rozbrzmiewał wesoły śmiech i wydawało mi się, że czuję miękką
skórę w miejscach, które kiedykolwiek dotknęła.
Usiadłem pod jedną z sosen i
wyłożyłem się na ściółce. Oczami śledziłem przepływające po niebie chmury, a
tak naprawdę badałem każdy detal jej twarzy. Wodziłem wzrokiem od jednego oka
do drugiego, wzdłuż linii szczęki i wpatrywałem się w lekko rozchylone usta.
Za każdym razem, gdy chciałem
przypatrzyć się jej bardziej, rozmywała się jak obłok dymu. Ginęła w potoku
myśli.
Nagły szelest przywrócił mnie do
świata realnego. Podniosłem się na łokciach i rozglądnąłem wkoło, z uwagą
patrząc na każde drzewo.
Cienie, które rzucały te wysokie
rośliny, zdawały się tańczyć w rytm szelestu liści, który w moim umyśle
przeobrażał się w tłumnie szepczących ludzi. Świat wirował, obracał się. Ziemia
drżała, gdy stopy tańczących uderzały w nią z rozmachem.
Obracałem głowę z jednej strony
na drugą, doszukując się w tym całym szaleństwie czegoś normalnego. Niektóre
sosny także poderwały się do tańca, stukając swoimi grubymi korzeniami o
podłoże.
Szept niósł się po okolicy, mącił
mi w głowie i z każdą chwilą narastał. Wszystko zdawało się mówić coś,
przekazywać jakieś informacje. Chciałem ich już nie słyszeć.
Jak urzeczony patrzyłem w
migające cienie i podrywające się do tańca drzewa. Różnorodność barw, które we
mnie uderzyły, była wręcz nie do wytrzymania. Neonowe, krzykliwe kolory wciąż
przewijały się po koronach drzew, a i cienie czasem zmieniały swoją barwę. Całe
otoczenie było tak pogrążone w tańcu, że zdawało się mnie nie zauważać.
Głosy w mojej głowie zaczęły
prowadzić swoje monologi, a szepty z zewnątrz jedynie to wszystko nasilały. Nie
byłem w stanie odróżnić rzeczywistości od sztuczki umysłu.
Gubiłem się w tej plątaninie
dźwięków i obrazów. Wszystko zdawało się zlewać ze sobą, tworząc jedno wielkie
gówno, w które wpadłem.
- Raz panienka mała na trawce
siedziała, jadła kaszkę z mlekiem. Nagle zza jedzonka dostrzegła pająka i
uciekła z bekiem – wtem rozległ się inny niż wszystkie głos. Jakieś dziecko
podśpiewywało na tyle głośno, by trafiło to do mnie wyraźnie. Znałem tą
wyliczankę... nie raz sam jako brzdąc nuciłem ją pod nosem, najczęściej po
angielsku.
Wstałem ze ściółki i starając się
nie stracić tego głosu pośród tysiąca innych, ruszyłem w sam środek tanecznego
wiru.
- ... dostrzegła pająka... –
śpiewało dziecko. Neonowe obrazy pomału zaczynały ustępować, a drzewa stały się
jakby wyższe niż wcześniej. Dostrzegłem małego chłopca wyrzucającego liście w
powietrze i śmiejącego się z tej jakże prostej czynności.
Okręcił się w koło i chichocząc,
pobiegł przed siebie. Zawołałem za nim, ale nie reagował. Ruszyłem po jego śladach,
starając się nie zgubić pośród drzew tej małej sylwetki.
- ... i uciekła z bekiem! –
zakończył żałośnie, a jego śmiech nagle umilkł, tak samo jak kroki i szum
zgniatanych małymi bucikami liści.
Odnalazłem go po chwili,
stojącego naprzeciwko rozłożystego drzewa. Otworzyłem usta w niemym zdziwieniu,
widząc to samo miejsce, w którym jeszcze niedawno znaleźliśmy Biancę.
Dziecko podbiegło do drzewa i
oparło małe rączki o jego korę. Chciałem je zawołać, odciągnąć, ale mogłem
tylko stać w miejscu i patrzeć.
- Siedzi baba na cmentarzu,
trzyma nogi w kałamarzu. Przyszedł duch, babę buch, baba fik, a duch znikł! –
rozpoczął chłopiec kolejną rymowankę.
Z każdym słowem okrążał cały
pień, chichrając się bez powodu. Nagle zatrzymał się i obejrzał, a na jego
małej buźce wymalowało się przerażenie.
- Ja nie chciałem! – zarzekł się,
kręcąc wolno głową. – Nie chciałem!
Otworzyłem usta, by coś
powiedzieć, gdy wszystko uderzyło mnie ze zdojoną mocą. Opadłem na kolana i
wbiłem wzrok w drzewo i spłoszonego chłopca.
Pamiętałem.
~***~
Ewelina
Dłonie lekko smagały klawisze.
Smutna melodia zawładnęła całą publiką. Kotary bujały się w rytm nadawany przez
palce. Krzesła i stoły w milczeniu słuchały, a postacie z obrazów wbijały wzrok
w jeden punkt, nadstawiając uszy.
Zamknęłam oczy i grałam duszą.
Nuty na kartce były nieważnym szczegółem. Napawałam się spokojem, marzyłam,
myślałam. Grałam.
Chciałam już nigdy nie przestawać
i pozwolić pianinu zawładnąć moim życiem. Ale nie mogłam. Co więcej, nie
powinnam.
W końcu muzyka ucichła, a ja
zamknęłam klapę. Opuściłam szybko pomieszczenie, które każdym kątem
przypominało mi o nim. Zdawałam sobie sprawę jak głupie były moje myśli. Teraz
i parę dni wcześniej.
Zdawało mi się, że coś w nim
zmienię. Miałam nadzieję, że dzięki mnie się... wywinie ze swoich problemów.
Zerknęłam szybko na swoje
nadgarstki i jak zawsze, naciągnęłam rękawy bluzy.
- Już wychodzisz? – zaczepił mnie
chłopak o jasnych blond włosach. Nie był zbyt lubiany w szkole. Nazywał się
Patryk i dużo czasu przebywał w bibliotece, żeby jego oceny zaliczały się na
stypendium. W sumie był w porządku, ale tym popularnym i bogatym dzieciakom
korona by z głowy spadła, gdyby zaczęły się z nim zadawać.
- Muszę pomóc siostrze w
porządkach – uśmiechnęłam się lekko. – A ty jeszcze nie?
- Mamy jakąś próbę w teatralnej.
Pomyślałem, że mogłabyś popatrzeć.
- Kiedy indziej – zapewniłam i
pożegnawszy się z Patrykiem, wyszłam z budynku.
Zagryzłam wargę, żeby tylko się
nie popłakać. Przychodziło mi to z trudem. Łzy jak zawsze same cisnęły się do
oczu, nie potrafiłam nigdy zapanować nad tym wszystkim, co się we mnie
kotłowało.
Nieraz budziłam się w środku
nocy, wrzeszcząc jej imię. Chcąc jej pomóc, jakoś go obezwładnić. Nie mogłam.
We śnie stałam i patrzyłam, tak samo jak kiedyś.
Dobrze, że Natalii oszczędzono
tych wszystkich nieszczęść. Chyba cała zła passa mojej rodziny spadła właśnie
na mnie. Nieźle, przynajmniej inni nie cierpieli.
Pozbierałam się w sobie i wyszłam
z terenu szkoły. Droga poboczem wcale nie należała do najbezpieczniejszych,
zwłaszcza że szaleni kierowcy bardzo lubili ten odcinek.
Odetchnęłam raz, drugi. Strasznie
mnie to wszystko ruszyło. Zawsze miałam momenty refleksji po graniu, a
milczenie Jaydena dodatkowo to wszystko nasiliło.
Co go mogło ugryźć? Przecież nie
zrobiłam nic złego!
Minęłam stłuczoną szybę i
usiadłam na drugiej ławeczce, byle dalej od rozsypanego po ziemi szkła. Mój
wzrok mimowolnie padł na jakiegoś zdenerwowanego mężczyznę rozmawiającego przez
telefon. Wymachiwał rękami tak, że prawie sam sobie wytrącił telefon, do którego
zaczął krzyczeć ze złością:
- Mówiłem panu! Psychopata z
czerwonym irokezem! Ciskał we mnie... Proszę pana, proszę się nie wygłupiać,
ja... Niech się pan... ZAMKNIJ SIĘ, WCALE NIE MAM NERWICY! – wrzeszczał.
Mogłoby mnie to nawet ubawić, ale psychopata z czerwonym irokezem dostatecznie
mnie zaniepokoił.
Rozejrzałam się szybko wkoło,
zatrzymując oczy na rozwalonej szybie. Podeszłam do niej niepewnie i ukucnęłam,
spomiędzy szczątków przystanku wygrzebując czarną pieszczochę.
Jeśli wcześniej miałam wątpliwości,
to teraz prędko się rozwiały. Wyprostowałam się i rozglądnęłam dookoła, jakbym
liczyła, że nadal tu jest.
- Przepraszam! – krzyknęłam w
stronę rozmawiającego mężczyzny. Spojrzał na mnie ze złością, zaprzestając na
chwilę monologu do słuchawki. – Gdzie on pobiegł? Ten psychopata?
- TO JEŹDZIE SZYBCIEJ! Co? A! Pognał
w las i tyle go było widać! Szaleniec jakiś, uważaj lepiej... ej! Ej! Gdzie
biegniesz?! – wrzasnął, ale ja już mijałam kolejne drzewa.
Pędziłam na złamanie karku przed
siebie. Czułam jak serce dudni mi w klatce piersiowej, jakby chciało się wyrwać
i wylecieć na zwiady. Szybciej, szybciej.
Nie wiedziałam za bardzo, w
którym kierunku się kierować. Biegłam na oślep, a łzy cisnące mi się do oczu
już spływały po policzkach. Ja po prostu tego wszystkiego nie wytrzymam.
- Zamknij się! – wrzasnął ktoś,
po mojej prawej stronie. Zakręciłam szybko i niemalże sprintem pokonałam drogę
dzielącą mnie od Jaydena. Już z oddali widziałam jak stoi przy drzewie i opiera
się o nie jedną ręką. Drugą przykładał do ucha, garbiąc się, jakby dźwigał
jakiś niewyobrażalny ciężar.
- Jay? Wszystko dobrze? –
zbliżyłam się do niego na tyle, by mieć na wyciągnięcie ręki kontakt. Odwrócił
się raptownie przodem do mnie, a jego twarz wykrzywił dziki grymas.
Mimowolnie cofnęłam się o krok. Z
jego dłoni płynęła krew, cała jego twarz była nią poplamiona. Patrzył na mnie z
taką furią, z szaleństwem.
- Nic. Nic nie jest dobrze –
powiedział wolno, wbijając we mnie uporczywy wzrok. – Wszystko jest nie tak.
Wszystko się jebie!
- Co się stało takiego? –
spytałam, chociaż nigdy w życiu nikogo się tak jeszcze nie bałam.
- Spytaj siebie, albo siostruni –
niemalże wypluł ostatnie słowo, krzywiąc się jeszcze bardziej. Zaczął ciężej
oddychać, a od czasu do czasu gwałtownie zwracał głowę na boki, jakby usłyszał
coś dziwnego.
- Mnie? Przecież nic nie
zrobiłam.
- Nie zależy ci na mnie. Masz
mnie w dupie! Wszyscy mają mnie kurwa w dupie – zaśpiewał ostatnie zdanie,
okręcając się wokół własnej osi i śmiejąc się jak szaleniec. – Wszystkim kurwa
nie zależy!
- Przestań tak mówić...
- Kiedy to jest prawda!
Najprawdziwsza, słodka jak cukierek PRAWDA. Gdyby ci choć trochę zależało, nie
odpychałabyś mnie od siebie. Gdyby ci zależało, nie nasyłałabyś siostruni! –
wrzeszczał, wciąż zanosząc się historycznym śmiechem.
Serce dudniło mi w piersi z
przerażenia. Kim był ten człowiek?
- Nie nasyłałam nikogo –
powiedziałam, siląc się na spokojny ton.
- Nie, no przecież! Sami
przyszli! Przestań pierdolić!
- NIE! To ty przestań gadać
głupoty! Nie kazałam ci się ode mnie odwalić. Co więcej, nie chcę żebyś tego
robił! Zależy mi na tobie i nawet nie wiesz jak bardzo! Zależy mi bardziej niż
na przyjacielu, chociaż sama nie wiem co w tobie widzę! – wrzasnęłam, chcąc go
w końcu uspokoić. Z każdym słowem dźgałam go w pierś, a łzy zaczęły zamazywać
mi obraz.
- Jesteś tylko iluzją –
stwierdził osłupiały.
~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli ktoś nie bardzo zrozumiał co miałam na myśli, opisując szaleństwo Jaydena...
Cóż, wariata trudno zrozumieć, czyż nie? ;)
Dodałam perspektywę Eweliny *musiałam chociaż raz ;_;*
Jakieś zastrzeżenia / błędy? ;3
Indżoj!
Rozdział jest bardzo wciągający i przeczytałam go 2 razy bo było mi mało.Szaleństwo chłopaka opisałaś genialnie ja tak nie potrafię...widziałam te scenę wręcz czułam się jakbym tam była...obok.Perspektywa Eweliny też była ciekawa i te ostatnie zdania...mmm.Czekam na kolejną kartkę :3
OdpowiedzUsuńBoże. Ja naprawdę nie wiem, jak z moich emocji sklecić jakiś porządny komentarz. Po prostu nie wiem jak emocje tu wyrazić. Rozdzial był tak bardzo niesamowity. Szaleństwo Jay'a opisałaś chyba perfekcyjnie! Ja... Nie wiem... To było niesamowite. I ku mojej ogromnej radości - Ewelina i Jay <3 Tak bardzo szkoda mi Jay' a ;__; On cierpi ;_; Mam nadzieję, że w szczególności Ewelina pokaże mu jak bardzo jej na nim zależy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;-;
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet od czego zacząć... To może zacznę od linka.
OdpowiedzUsuńWiesz, że Whatever ma fioła na punkcie schizofrenii? Niedawno pisała na ten temat prezentację na angielski. Wzięła ten filmik i puściła to na głośnikach (nie miało efektu). Wcześniej ćwiczyła tę prezentację w bibliotece. Bibliotekarka się zainteresowała, Whatever jej puściła to na słuchawkach, a potem biedna kobieta zaczęła mieć odpał i od tamtej za każdym razem teraz wita nas słowami: "Profesional! Profesional! Profesional!"
A teraz wróćmy do opowiadania. Widzę, że szaleństwo Jaydena osiągnęło apogeum. Wiedziałam, że to drzewo ma jakieś właściwości, które wywołują halucynacje i potęgują głosy i szepty w głowie Jaya, ale nie spodziewałam się, że chłopak odzyska wspomnienia. Jednak to po raz kolejny wzmaga dynamikę opowiadania. niebawem wszystko zacznie się wyjaśniać :) Nie mogę się doczekać.
Cieszę się, że pisałaś z perspektywy Eweliny. Cudownie jest wiedzieć, co myśli o Jayu. Podziwiam jej odwagę i determinację. A także wiarę w chłopaka. Szkoda tylko, że on wziął to zapewne za jedną z halucynacji...
Rozdział cudowny! Chyba w ogóle jeden z moich ulubionych. Warto czekać na kolejne kartki :D
Pozdrawiam!
Też mam świra na punkcie schizofrenii :D moi znajomi chyba mają już tego tematu dość, bo wałkuję go od dłuższego czasu ;p
UsuńDziękuję za te piękne słowa :3 teraz może zasnę :D
Pozdrawiam!
A więc tak na sam początek chciałabym cię przeprosić za moją nieobecność na twoim blogu, trochę mnie ominęło ale nie martw się nadrobiłam wszystko. Co do perspektywy Jaydena... to ci powiem... że genialnie opisałaś. Te głosy z youtube które sobie puściłam są zaledwie jedną dziesiątą tego horroru w głowie. Znam się na tym. Schizofrenia ah.. to tak pięknie brzmi. A więc super, ten chłopiec... o co mu chodziło? Że przepraszał, że nie chciał. Coś mi tu... ale. Fajnie że dodałaś również perspektywę Eweliny, również jest genialna! Zobaczymy co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńCzy ten mężczyzna który nazywał Jaydena psychopatą będzie miał jakiś związek? Co z tym chłopcem? Czy Ewelina i Jay będą razem? Czy on w końcu dopuści ją do siebie, a nie że jest iluzją? Czekam z niecierpliwością na kolejną kartkę :D
Pozdrawiam Cię kochana i życzę weny :*
Jaki piękny rozdział. Tak. To chyba to jedno z najlepszych określeń. Piękny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisany. Zarówno szaleństwo Jaydena, jak i cała perspektywa Eweliny, która była mi tak potrzebna. Teraz wiemy, co myśli każde z nich. Rewelacja. Chyba najlepsza kartka.
Jak Ty to robisz? Piszesz kolejne rozdziały bardzo szybko, a wena nigdy cię nie opuszcza? Jak Ty ją wychowujesz? Moja to taka nierozgarnięta...
Czytałam rozdział mając w tle włączony Twój link. Całkiem inne uczucie. "Konsumpcja" tak dobrze opisanego szaleństwa Jaydena, wraz z potęgującym wrażenie rzeczywistości dźwiękiem, jest smaczna :P. Chociaż z początku ciężko było mi się skupić na tekście.
I to ostatnie zdanie. Lepszego zdania na zakończenie rozdziału nie mogłaś wymyślić, Kwas. "Jesteś tylko iluzją". "Jesteś tylko iluzją". "Jesteś tylko iluzją"...
Po raz kolejny mówię Ci - napisz jakiś beznadziejny rozdział, bo chcę Cię na reszcie skrytykować. A tymczasem mogę jedynie na minus powiedzieć tyle, że we fragmencie "... uderzyło mnie ze zdojoną mocą.." zagubiłaś literkę "w". Ale cóż to za błąd, wobec całego tekstu. Żaden.
A i jeszcze jedno: czo ten Patryk? Wara mi od Eweliny! Kocham tą dziewczynę. Za jej dobre serducho. I za całokształt. I w ogóle. I po prostu.
A Jaya, dzięki dzisiejszemu rozdziałowi z całą dźwiękową oprawą, po prostu rozumiem.
Tak, wiem. Jestem na ogół osóbką, nie tolerującą przemocy, nadmiernego potoku przekleństw, agresji i innych takich, i z tego powodu Jaydena nie lubiłam, lecz z rozdziału na rozdział coraz bardziej się do niego przekonuję. A na miejscu Alicji i Arii trzymam pewne znaki zapytania. I coś Piotrek taki jakiś... podejrzany. Ale tylko troszeczkę. I tak mu pozwalam być z Biancą ^^ Ewentualnie Bianca może zostawić go for mua xD
Pozdrawiam, bez życzenia weny, bo opcji, że Cię opuści chyba nie ma :P
Nestia.
Piszę i usuwam ten komentarz już chyba z pół godziny. Kurczę, kompletnie nie mogę jakoś przyzwoicie ubrać myśli w słowa, żeby ten komentarz wyszedł względnie sensowny.
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że to chyba był Twój najlepszy rozdział. Widzę, że chyba akcja osiąga powoli punkt kulminacyjny, podobnie jak z resztą choroba Jaydena. Tak a propos tego, to na wieczór dopiero posłucham, bo jestem bardzo ciekawa, a muszę wysępić od kogoś domowników słuchawki, bo własnych nie mam ;_; Ale dobra, wracając. Może zacznę tak od tyłu i powiem odnośnie ostatniego zdania, że dla mnie okropne jest uważać za prawdziwe rzeczy, które w rzeczywistości są tylko wytworem umysłu, ale kiedy dzieje się odwrotnie, to jest: rzeczy prawdziwe człowiek uważa za iluzję, to wtedy to jest dla mnie już naprawdę przerażające. Dlatego okrutnie Jaydenowi współczuję, naprawdę, ponieważ nie ma nic gorszego, niż bać się własnego umysłu. Wtedy jest właściwie tak, że nigdy nie może człowiek znaleźć ukojenia, bo źródło problemu zawsze, zawsze jest z nim, nierozerwalnie, nie dając możliwości ucieczki. Kiedyś się dużo interesowałam, nie tylko schizofrenią, ale ogółem chorobami psychicznymi i zaburzeniami osobowości (chciałam być psychiatrą, ale ja na to wszystko patrzyłam zdecydowanie od tej bardziej naukowej strony niż poprzez pryzmat ludzi i właśnie dlatego się ostatecznie rozmyśliłam), dlatego jest mi to w pewien sposób bliski temat i naprawdę sprawia mi przyjemność czytanie o Jaydenie. Ja już Ci mówiłam, co sądzę na temat jego postaci i tą kartką tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziłąś.
Idąc dalej, mamy Ewelinę. I powiem Ci, że dopiero teraz, kiedy wrzuciłaś fragment z jej punktu widzenia, mogę wyrobić sobie na jej temat zdanie i stwierdzić, że jest o wiele bardziej... ludzka, niż z początku mi się zdawało. Pisałam Ci, że nie do końca mam zdanie na jej temat; teraz mogę powiedzieć, że uważam ją za bardzo przekonującą postać, do której naprawdę czuję szczerą sympatię. Nawet nie współczucie, choć może powinnam - bo teraz uważam, że to silna dziewczyna, która pomimo ogromnych problemów w pewien sposób potrafi sobie jednak poradzić. Nie wiem, czy mnie w jej sytuacji byłoby stać na wykrzesanie z siebie tyle siły.
To jest okropnie smutne, co się dzieje z Jaydenem. Z resztą, to już mówiłam, bo sama ta końcówka... Kurczę, ciężko mi jest napisać coś sensownego, ale powinnaś to uznać za komplement, bo po prostu za dużo myśli kotłuje mi się teraz w głowie, żeby je jakoś poukładać i przelać w komentarz. Kawał dobrej roboty, tyle Ci powiem.
A odnośnie kwestii już bardziej fabularnych, to oczywiście aż zacieram rączki, żeby się w końcu dowiedzieć co takiego przypomniał sobie Jayden, co takiego sprawiło, że trafił do szpitala psychiatrycznego i co on małej Sophie wygadywał. Bo jak mówiłam, głęboko wierzę, że jego przypadek łączy się z cieniami.
Mam nadzieję, że wyszedł mi ten komentarz jednak bardziej ogarnięty niż się z początku wydawał, bo chyba ze trzy razy pisałam go od zera.
Nagle sobie uświadomiłam, że chyba wielkimi krokami zbliżamy się do końca opowiadania, co? No, jeszcze będzie się czym nacieszyć, więc póki co nie ma się czym martwić :)
Czekam na kolejną kartkę naprawdę z niecierpliwością. Dobrze, że Ty je tak często dodajesz :D
Jak mi się coś jeszcze przypomni, albo ogarnę trochę swoje myśli, to jeszcze pewnie coś dopiszę.
Pozdrawiam :D
Przesłuchałam to. Jest straszne. Poważnie, przeczytałam sobie rozdział jeszcze raz i czuję się, jakbym miała sieczkę zamiast mózgu. Brawo. Tylko tyle powiem, bo naprawdę nie trzeba nic więcej. Po prostu gratuluję, bo dopiero po przesłuchaniu tego widać naprawdę w całej krasie jak dobrze to wszystko napisałaś.
UsuńEh... znowu się spóźniłam xD
OdpowiedzUsuńSłuchając tego nagrania normalnie miałam ochotę rzucić słuchawkami o ścianę :o cud, że to było po angielsku to tylko połowę z tego rozumiałam ;_;
Kartka 24 tak idealna... Tylko brakowało mi trochę Bianki. Ale co tam xd Dobrze, że była Ew i Jay, w końcu coś się odrobinę wyjaśniło. Jayden zaczyna coś sobie przypominać, choć słuchając tego linku nie wiele mogłam przetrawić, a wyłączyć to coś było... hm.. trudno? Chciało się po prostu usłyszeć całość, a potem od początku i jeszcze raz... Czego ja słucham? Muszę się ogarnąć, bo jeszcze wyjdę na dziwaczkę ;-;
Ostatnie zdania były genialne, po prostu świetnie napisałaś perspektywę Jaya, a później trudno było się przystosować do Eweliny, bo ona jest trochę... inna c;
Dziś komentarz krótszy, bo ślepa Ell nie trafia w litery na klawiaturze xD Będę miała powiększone bryle ;C
Weny ^.^
[www.miranda-ellie-johansson.blogspot.com]
Eh...nie chciało mi się wcześniej komentować za co bardzo cię przepraszam. Teraz wezmę się w garść i napiszę swoją wypowiedź na temat opowiadania. Cieszę się, że wstawiłaś mi tutaj Jaydena. Mam nadzieję, że w każdym opowiadaniu będzie go tak dużo <3 Oho widzę, że to drzewo mocno wpływa na psychikę Jaydena. Ogólnie to już w jednej chwili myślałam, że zabiję on tego faceta tym szkłem! Na szczęście tego nie zrobił, i uciekł policji xdd Bardzooo go lubię, jest typem takiego buntownika. <3333
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale nie zbyt przepadam za Eweliną. Sama nie wiem dlaczego i nie wiem też kto byłby chętny mi to wytłumaczyć :/
Co do muzyki na początku to chyba nie mój typ, aczkolwiek na pewno tobie się podoba ;) Czekam na następny rozdział i jestem ciekawa co się wydarzy.
Jejku! Jeydan na praqwdę nie ma łatwo :/ przesłuchałam to na słuchwakach,strasznie ci dzięluje że to dodałaś słyszeć coś takiego i jednocześnie rozmawiać z kimś to piekło!
OdpowiedzUsuńJeydanowi się pogarsza w oczach!,biedny chłopak tak strasznie mi go żal!.Szkoda tylko że rozładowywuje złość w taki sposób.Może mieć przez to duże kłopoty,i tak już ma.Często wagaruje i teraz jeszcze niszczy mienie.Dobrze że Ewelina znalazła go w tym lesie.Nie sądze by dziewczyna nasłała na niego swoją siostrę.Widać że jej na nim zależy,tylko czemu on nie może tego pojąc?!.Może za długo nikt sięnim nie interesował i teraz nie chcę ufać ludziom.Niech w końcu zrozumie że są osoby które go kochają.Strasznie mi go szkoda,widać że on kocha Ewelinę,Jest to jedyna osoba o której on tak często myśli.
Fajnie że napisałaś też z jej perspektywy ;3 doskonale wczułaś się w jej postać.Gratulacje.
Kartka jest wspaniała! uwielbiam czytać twoje teksty zwłaszcza z perspektywy Jeydana.Serdecznie pozdrawiam.Całuję<3
Alice~~^^
PS:Przepraszam że z takim opuźnieniem
Och, a więc Jayden naprawdę się zakochał. Szczerze mówią jestem zdziwiona, że przyznał się do tego przed samym sobą, bo wydawało mi się, że jest to chłopak, który udaje, że nic i nikt go nie obchodzi. Cieszy mnie to, że Jayden nie próbuje okłamywać samego siebie. Nie sądziłam, że aż tak bardzo się przejmie całą tą sytuacją z Eweliną. Widać, że bardzo mu zależy na tej dziewczynie i że naprawdę zdołał się przyzwyczaić do myśli, że będzie ona obecna w jego życiu i chyba właśnie dlatego świadomość, że może ją stracić sprawiła, że zaczął zachowywać się jak wariat.
OdpowiedzUsuńNadal nie do końca rozumiem te głosy w jego głowie. Czasami mam wrażenie, że jakimś cudem od wielu lat Jaydena nękają cienie, a już po chwili nie jestem pewna, czy chłopak nie jest po prostu chory psychicznie. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko tak nie jest i że po ostatecznym wygraniu Bianci z cieniami (bo jestem pewna, że to opowiadanie skończy się dobrze), Jayden odkryje, że również głosy w jego głowie zniknęły. Nic dziwnego, że chłopak wciąż odpycha od siebie innych i zachowuje się naprawdę koszmarnie, skoro cały czas musi żyć z tymi głosami.
Zachowanie chłopaka względem kierowcy zszokowało mnie. Rozumiem, że chłopak miał koszmarny humor, a szepty w jego głowie niczego nie ułatwiały, ale mimo wszystko - rzucać w obcego człowieka szkłem? To na pewno nie jest normalne i nic dziwnego, że mężczyzna postanowił zadzwonić po policję.
Bardzo podobał mi się sposób, w jaki opisałaś grę Eweliny. Od razu widać, że dziewczyna gra z pasją, a nie z przymusu czy też obowiązku. No i zdecydowanie zależy jej na Jaydenie, zresztą sama mu to wyznała. Już nie mogę się doczekać następnej kartki, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko się potoczy. Chociaż, sądząc po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez chłopaka, nie będzie od razu szczęśliwego zakończenia, tylko Jayden odtrąci dziewczynę, jak to ma w zwyczaju robić ze wszystkimi.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t
Jeeeny, te głosy są przerażające ;o i widzę, że dodałaś komentarz na youtubie, co? C;
OdpowiedzUsuńTo źle widzisz :CC to moja siostra bliźniaczka :D
UsuńJayden naprawdę nie ma łatwego życia, mam nadzieję, że wszystko jest przeciwko niemu. Mam po cichu nadzieję, że to się wszystko zmieni. Boże, czuję jakąś cholerną pustkę i nie wiem co napisać. Nie będę się wygłupiać i nie będzie radochy z mojego komentarza ;x, ale jestem jakaś taka przybita... nie, nie gwoździami, po prostu mam zły humorek.
UsuńOhhh, do następnego razu!
Spodobało mi się psychopatyczne zachowanie Jayden'a. Mimo tego, że jego głosy w głowie mnie przerażają XD. Nie chciałabym, żeby ktoś w mojej głowie powiedział mi: Jesteś ciotą!
OdpowiedzUsuńWyliczanka wbiła mnie w siedzenie. What the fuck XD?!
Bardzo fajnie mi się czytało, choć głowę przybliżałam tak blisko, że mam teraz schizy jak na coś patrzę. Mam przed oczami białe literki D: aaa!
Zapraszam do mnie ^___^ http://cien-nocy.blogspot.com
Przez ciebie miałam niezłą zabawę w tłumaczu google XDDD. Ja wymawiam Deaniel tak jak się pisze. I widzę, że włosi tak samo to czytają. Może ma korzenie włoskie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Naff też ma zamiar przeczytać wszystkie poprzednie rozdziały u ciebie ^___^! Pozdrawiaaam!
Na początku chciałam tylko napisać, iż bardzo przepraszam, że dopiero teraz piszę komentarz. Widziałam, że przeczytałaś moje opowiadanie, a byłam pewna, że ja również tu zajrzałam. Nie pomyliłam się, ale nie pozostawiłam żadnego, nawet najmniejszego śladu. Mam ostatnio wiele rzeczy na głowie, mam nadzieję, że wybaczysz mi te odłożenie w czasie. Dobra, zaczynamy.
OdpowiedzUsuńZgodzę się z przedmówcami - głosy, do których link podano na początku, są przestraszne. Ciarki mnie przeszły gdy te dźwięki docierały do moich uszu. Przez chwilę poczułam to, co bohaterowie - gulę w gardle, pewną blokadę na duszy, niepewność, zdezorientowanie, na końcu również ból. Niezłe oddanie atmosfery. Lubię czytać tekst z odpowiednim podkładem, a takim jak najbardziej tutaj podałaś, choć nie popieram pisania razem z muzyką. Ot tak z drugiej strony, własne przemyślenie. ;)
Na początku poczułam się dziwnie z wyśrodkowaniem tekstu. Przyzwyczaiłam się do wyjustowanego lub wyrównanego do lewej. Zdania budujesz ładnie, są proste i zwięzłe. Tym samym tworzą to coś, bez czego żaden tekst się nie obejdzie. W ich złożeniu jest to coś, co różni przykładowo zdanie moje czy kogoś innego. "Usiadłem pod jedną z sosen i wyłożyłem się na ściółce. Oczami śledziłem przepływające po niebie chmury, a tak naprawdę badałem każdy detal jej twarzy. Wodziłem wzrokiem od jednego oka do drugiego, wzdłuż linii szczęki i wpatrywałem się w lekko rozchylone usta.
Za każdym razem, gdy chciałem przypatrzyć się jej bardziej, rozmywała się jak obłok dymu. Ginęła w potoku myśli." - Ten fragment jest jednym z moich ulubionych. Nie wiem, jak to nazwać, jest w nim to coś. ;) No i nie popełniasz błędów, jak Ja, która musi poprawiać 7 rozdziałów. ._.
Dobra, od rzeczy - podczas całej opowieści najbardziej podoba mi się postać Jaydena. Uwielbiam męskie postacie z własnych przyczyn. On jest wspaniały - charakterystyczny, jedyny w sobie. Buntownik, niby bez uczuć, ale po prostu wyraża je na swój sposób. Zamknięty w sobie, ale otwarty na nowe przeżycia. Przyciąga uwagę od pierwszych słów. Pozostaje mi życzyć powodzenia w walce z cieniami. ;)
Podsumowując - podoba mi się. Oryginalne, nie głupie, posiada to coś. Widać, ile serca w to wkładasz. Jestem jak najbardziej na tak. Dziękuję ci za to, co robisz. Życzę wielu napływów weny. Postaram się być na bieżąco. ;)
[rozne-strony-piekla]
Kocham <3
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie zastanawia końcówka. O co w tym, do kotleta, chodzi?!
Dodawaj jak najszybciej, bo nie wytrzymam :3
Czekam ^___^
~ smiertelnamysl.blogspot.com
Chcę posłuchać tych głosów...ale się boję. Bardzo. Mogłabyś choć ociupinke mi je opisać? Żebym wiedziała z czym będę mieć do czynienia.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny^^⊙ ⊙
ω
WOW. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow. wow.
OdpowiedzUsuńZostałam oficjalnie zmiażdżona. Myślałam, że po części Jeydena nic nie może mnie już bardziej zachwycić, ale końcówka totalnie, całkowicie, cholernie mnie rozbroiła.
Wariactwo Jeydena... Ah Przeniosłam się tam do lasu, słyszałam te wszystkie głosy, wyliczankę, śmiechy dziecka, poczułam, że wiruję... Serio, dziewczyno, masz ogromny talent!
A potem Ewelina i i i i ich rozmowa, taka pełna napięcia, emocji, W S Z Y S T K I E G O, co potrzebne.
Może przesadzę, ale biorąc pod uwagę, że wątki Jeydena są moimi ulubionymi, ten rozdział wygrywa u mnie na razie wszystko!
OMG! Rozdział przecudowny!
OdpowiedzUsuńTak pięknie opisujesz emocje.
Szczególnie intrygujące są u Jayden`a. <3
Trochę go poniosło nawiasem mówiąc, rzucał szkłem w jakiegoś mężczyznę?
No ale nic. Był wściekły na siebie i na cały świat.
Fajna gadka do siebie xD
A później jak tego chłopczyka zobaczył to mi się wydawało, że to on jak był mały..
Lecz końcówki jak zwykle zaskakują i są najlepsze!!!
Nic ich nie przebije :]
Później przeczytam następny rozdział bo teraz muszę już kończyć :c
Pozdrawiam
~Lumi
Jayden naprawdę wariuje. A najgorsze jest to, że nikomu nie chce o tym powiedzieć. Z Biancą nie ma kontaktu, Piotrkowi i Arii to już w ogóle nie ufa, a z Eweliną chciałby utrzymywac kontakt, ale coś go blokuje. Niby mu na niej zależy, a traktuje ją jak ścierkę do podłogi. No nie potrafię tego zrozumieć. Gdyby okazał choć trochę uczucia, które gdzieś głęboko w nim siezi na pewno byłoby łatwiej i jemu i jej. Zaczał coś sobie przypominac? Ciekawa jestem co takiego... Chłopczyk koło drzewa to z pewnością jakaś retrospekcja, jakiś przebłysk z przeszłości i tego, co zniknęło z jego pamięci. Ale co to oznacza? Tyle pytań bez odpowiedzi!
OdpowiedzUsuńSkoro wraca mu pamięć, to pewnie powoli, powoli, wszystko sobie przypomni. A wtedy może te głosy w końcu znikną a on przestanie zachowywac się jak psychol. Wcale nie dziwię się temu facetowi, ze zareagował jak zareagował. Czy zły stan psychiczny Jaydena może tłumaczyć jego próbę skrzywdzenia tego gościa? Nie! Nic go nie tłumaczy. I wybuchu złości na Ewelinę też nie. Ciekawa jestem czy ona mu pomoże czy da sobie spokój. Nie zdziwiłabym się gdyby odeszła. W końcu ile można walczyć, jeśli walka nie przynosi żadnych efektów?
Kochana, opowiadanie jest coraz lepsze, a wciąga strasznie! Z chęcią przeczytałabym nastepny rozdział, ale nie zdążę;/ oczekuj mnie niebawem;) Gdy znajdę wolną chwilę, to nadrobię pozostałe rozdziały;) Ściskam i pozdrawiam;*
A i jesli mozesz to napisz mi cokolwiek, bo nawet nie wiem czy czytałaś te komentarze;)