Dzień był słoneczny. Ciepłe
promienie smagały nasze ciała, kiedy wylegiwaliśmy się w trójkę na plaży. Lato
trwało w najlepsze, chociaż niechybnie zbliżało się ku końcowi. Brak tłumów na
głównej plaży był na to najlepszym dowodem.
Na sobotni dzień zajechaliśmy
autobusem do najbliższego miasteczka nad samym Bałtykiem. Droga nie trwała
długo, pół godziny szybko zleciało w tak dobrym towarzystwie.
- Nasmarujesz mi plecy? Spalę się
zaraz na tym słońcu – sapnęła Aria, wygrzebując z torby filtr. Patrzyła przy
tym na Piotrka, leżącego po jej prawej stronie.
- Sama sobie nasmaruj – mruknął,
leniuchując do góry brzuchem. Ręce zatknął za głowę, a twarz przykrył książką.
Był w samych spodenkach do pływania. Chcąc nie chcąc moje spojrzenie zatrzymało
się na jego opalonej klatce piersiowej. Nie była może ona perfekcyjnie
wyrzeźbiona, jednak miała w sobie pewien urok. Piotrek nie był chuchrem,
chociaż do grupy macho się nie zaliczał. Był um...
- Bianca, ej! – szybko odwróciłam
wzrok, czując jak moją twarz rozpalają dorodne rumieńce. – Posmarujesz mnie,
czy nie?
- Już, już – bąknęłam
zawstydzona, biorąc od niej krem. Kątem oka zauważyłam, że Piotrek uśmiecha się
wesoło pod książką. Uh, nie widział mojego wzroku, prawda? Błagam, nie
widział!
Aria nie powiedziała nic więcej,
tylko zgromiła mnie spojrzeniem i siedziała naburmuszona przez kilka chwil.
Rozsmarowałam krem dokładnie na jej plecach i oddałam filtr. Nadal czułam, że
pieką mnie policzki.
Pozwoliłam sobie jednak na jedno,
szybkie zerknięcie. Właśnie się podniósł do pozycji siedzącej. Zamknął książkę,
po czym nasze spojrzenia się zetknęły. Uśmiechnęłam się lekko i zerwałam
kontakt wzrokowy.
- Wchodzimy do wody? – spytałam.
- Dopiero się posmarowałam! – Aria
posłała mi spojrzenie typu „weź się w tej wodzie utop”, przez co wyszczerzyłam
się radośnie. – Z resztą, walić to.
Podniosłyśmy się z ręczników i
zaczęłyśmy biec do morza.
- O ile zakład, że będzie bardzo
zimna?! – wrzasnęłam, jeszcze zanim dotknęła mnie pierwsza fala.
- Ale ja wiem, że będzie! –
odkrzyknęła mi Aria. Piszcząc, śmiejąc się i krzycząc, wbiegłyśmy w lodowatą
taflę wody. – Ziiiiiimna! – zawyła, szczękając zębami.
Chwyciłam ją za rękę i
pociągnęłam dalej. Byłyśmy już zanurzone po pas, kiedy dołączył do nas Piotrek.
Zaczął ochlapywać nas wodą, przez co nie obyło się bez wrzasków i narzekań.
Byłam już porządnie zmoczona,
kiedy Aria zaczęła brnąć w stronę brzegu.
- Odłożę okulary! – krzyknęła do
mnie. Pokiwałam głową i nie zdążyłam się zakryć, kiedy nowa porcja wody zalała
całą moją twarz.
- Piotrek! – wrzasnęłam
niezadowolona, przecierając oczy. Ten tylko śmiał się w najlepsze,
przygotowując się do kolejnego ataku. Tym razem byłam szybsza, umknęłam
kolejnej fali i rzuciłam się na niego z wyciągniętymi rękami. Pchnęłam go z
całej siły w morską toń, jednak utrzymał się na nogach i nawet nie drgnął.
Uśmiechnął się diabelnie i ścisnął moje dłonie tak, że nie mogłam nimi ruszyć.
- To nie fair! – zaoponowałam,
próbując się wyrwać. Bez skutku, nadal tkwiłam w żelaznym uścisku.
- Hmm, co by teraz z tobą zrobić
– zastanowił się. – Utopić trochę szkoda, jeszcze się przyda.
- No dzięki! Nie wiem czy miał
być to komplement, czy obraza...
- Raczej komplement. Za ładna na
śmierć – odparł, mrugając do mnie łobuzersko.
- Będziemy dalej prowadzić tą
bezsensowną konwersację, czy przejdziemy do czynów? Chcę już mieć to za sobą –
zakpiłam, wywracając ostentacyjnie oczami. Piotrek wziął sobie do serca moje
słowa i bez chwili zwątpienia, zaatakował. Chwycił mnie w talii i podniósł w
górę, chcąc pewnie wyrzucić gdzieś w głębinę. Jednak objęłam go w pasie nogami,
a uwolnione ręce zacisnęłam na ramieniu.
- Puść mnie, puść mnie, puść
mnie, puść! – zawyłam, wbijając mu w skórę paznokcie.
- Ej spokojnie, bo jeszcze dzieci
z tego będą! – zaśmiała się Aria, brnąc w naszym kierunku. Na jej twarzy kwitł
wesoły uśmiech, który nie objął oczu. Patrzyła na naszą dwójkę takim dziwnym
wzrokiem pełnym... nie, musiało mi się to przewidzieć.
- Pomóż mi! – krzyknęłam, jednak
nie kwapiła się zbytnio do tego. Nawinęła na palec swoje różowe ombre i udając
zamyślenie, postukała się palcem po brodzie.
- Nie, nie sądzę, aby to było
potrzebne – odparła.
- No dzięki! Najlepiej to tak
zostawić, co nie?
- Oj daj spokój, co on może ci
zrobić? – parsknęła Aria, wreszcie do nas dołączając. Postukała Piotrka po
ramieniu i uśmiechnęła się zawistnie. – Użyj trochę siły, co?
- Jestem po prostu za gruba! Te
wszystkie czekoladki robią swo... oooooo! – moje słowa przerodziły się w krzyk,
kiedy przez parę sekund szybowałam w powietrzu. Wpadłam do wody na plecy,
rozbryzgując dookoła lodowate kropelki.
Kiedy tak opadałam, poczułam jak
po moich plecach przechodzą ciarki. Coś zakleszczyło swoje szpony na moim
nadgarstku i szarpnęło z ogromną siłą. Poczułam jak mimowolnie zaczynam płynąć,
ciągnięta przez to... coś.
Chciałam wrzasnąć, ale bałam się
wypuścić powietrze z płuc. Mogłam nie mieć już szansy by wypłynąć na
powierzchnię. Miotałam się jak w amoku, na oślep uderzając ręką, byleby pozbyć
się „tego czegoś”. Bałam się otworzyć oczy i ujrzeć to, co zobaczyłam wtedy w
pokoju.
Płuca zaczęły mnie boleć, w
głowie z każdą chwilą narastał przeciągły pisk, a moje ruchy stały się
wolniejsze i mniej pewne. Nie chcę tak umierać. Proszę, naprawdę nie chcę tak
umierać.
Musiałam zaczerpnąć powietrza.
Otworzyłam usta, zdecydowana zakończyć to szaleństwo, kiedy jakieś ręce
otoczyły moją talię i pociągnęły zdecydowanie w górę. W górę, do światła, do
powietrza. Niżej, niż tam, gdzie jeszcze przed chwilą myślałam, że trafię.
Z chwilą, gdy unieśliśmy się nad
powierzchnią, zaczerpnęłam ogromny haust tlenu. Łapałam go łapczywie, cały czas
mając wrażenie, że w jednej chwili „to coś” może mnie znów pociągnąć w dół.
- Wszystko w porządku? – dobiegł
mnie stłumiony głos.
- Ale nas nastraszyłaś!
- Bianca?
Pokręciłam pomału głową, stając
już na własnych nogach. Przetarłam oczy, rozejrzałam się wkoło i wrzasnęłam,
kiedy coś otarło się o moją stopę. To glony. Na pewno, nie ma się co martwić.
Jednak ruszyłam z krzykiem w
stronę brzegu, wciąż mając wrażenie, że znów wpadnę pod wodę i tym razem już z
niej nie wypłynę.
Poczułam się bezpiecznie dopiero
na plaży, owinięta w ręcznik i ciskająca naokoło przerażone spojrzenia. Aria i
Piotrek dołączyli do mnie chwilę potem. Dziewczyna zamknęła mnie w stalowym
uścisku.
- Boże, myślałam, że utoniesz! –
wrzasnęła nagle, z głosem pełnym wyrzutu. Nie przestając mnie dusić,
kontynuowała. – Poszłaś na dno jak kamień! Nie umiesz pływać, czy co?! Nie
strasz mnie tak więcej! Jeśli to zrobisz, to własnoręcznie cię utopię! Jak
mogłaś...
- Umiem pływać – zaoponowałam,
marszcząc brwi. Podniosłam rękę w górę. Na nadgarstku widniały czerwone ślady.
Piotrek, który usiadł po mojej drugiej stronie, patrzył na to bez słowa. – Coś
mnie złapało.
- Coś cię złapało? – prychnęła
Aria, unosząc lekko głowę. Spojrzała na moją rękę i zmrużyła oczy, widząc
czerwone ślady. – CO cię zaatakowało?
- To był Cień – powiedziałam bez
najmniejszej wątpliwości. Wpadło mi to do głowy dopiero, kiedy te słowa padły.
Zagryzłam wargę, podświadomie czując, że to prawda.
- Tutaj? Przecież to jest w
szkole! – zaoponowała Aria, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Zerknęłam na
Piotrka. Wpatrywał się w moją rękę, a na jego czole pojawiła się pionowa
bruzda.
- Chyba wybrało mnie na swój cel.
~***~
- Cześć Sophie! – przywitałam się
z udawanym entuzjazmem. Moja siostra wybrała sobie na telefon najmniej
odpowiednią porę. Jeszcze nie doszłam do siebie, po wydarzeniach na plaży.
Jechaliśmy właśnie autobusem w stronę kompleksu szkolnego.
- Mama mówi, że przyjedziemy do
was za tydzień! – krzyknęła mi do słuchawki, rozentuzjazmowana. – Stęskniłam
się już.
- Ja też, Phi. Jayden też tęsknił
i to bardzo!
- Naprawdę? – zdziwiła się
dziewczynka, po czym wybuchła wesołym śmiechem. – Wrabiasz mnie!
- No pewnie, że tak! Nie pytałam,
ale na pewno tęsknił. Zorganizujemy wolny czas na całą sobotę, Phi.
- Super! Lion chciałby cię zobaczyć – miała oczywiście na myśli naszego labradora.
- Mam nadzieję, że go tam nie
dusisz, co? – parsknęłam, a w słuchawce zapadła chwila ciszy. Wysiadłam właśnie
z autobusu i szłam tuż za Arią i Piotrkiem wzdłuż drogi.
- Nie. Nie duszę – powiedziała
Sophie dziwnym głosem. – Mama mówi, że muszę kończyć, jedziemy gdzieś.
- Trzymaj się tam, Phi. Do
następnej soboty!
- Bianca, pilnuj Jaydena. Pa! –
moja młodsza siostra rozłączyła się, a ja z dziwnym przeczuciem schowałam
telefon do kieszeni. Zanim jednak zdążyłam się zastanowić nad tym, co mała
miała na myśli, mówiąc żebym go pilnowała, ktoś zagrodził mi drogę. Ledwo
zdążyłam wejść na teren szkoły.
- Pewnie ty jesteś Easay, co? – przywitała
się niedbałym głosem. Przeniosłam wzrok na nią i pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy, to ostry makijaż i blond-włosy ułożone w sztuczne fale.
- Taak, ja – przytaknęłam
niepewnie, a blondynka uśmiechnęła się zawadiacko. Jej wzrok na chwilę
powędrował ponad moim ramieniem i kiedy tuż koło mnie stanął Piotrek, jej twarz
rozjaśniła się.
- Psycholka?
- Pani psycholog – dziewczyna
wywróciła oczami, jakby było to coś oczywistego. Posłała Piotrkowi znaczący
uśmiech i odeszła, przesadnie ruszając biodrami. Dobra, w tym momencie to już
rzygałam tęczą.
- Gdzie ją znajdę? – krzyknęłam
jeszcze za nią. Odwróciła lekko głowę w moją stronę.
- Na korytarzu przy sali ze
sceną. Podobno twój brat ześwirował – zaśmiała się, jakby sam fakt sprawiał jej
ogromną radość.
Wymieniłam z Arią zdziwione spojrzenia
i nie czekając na nic, ruszyłam w stronę budynku „talentów”.
Drogę pokonałam praktycznie w
biegu, czując jak serce pomału podchodzi mi do gardła.
„Podobno twój brat ześwirował.
Ześwirował. Ześwirował. Hahaha”
Pokonałam schody przeskakując po
dwa stopnie i zdyszana wpadłam na właściwy korytarz. Na samym jego końcu
dostrzegłam pięć osób. Jedna z nich stała dalej od innych i
wyciągała rękę wprzód, jakby chcąc ich zatrzymać. Tylko, że coś trzymała w tej
ręce. I zrozumiałam, to był Jayden.
- Jay! Co się dzieje? – spytałam,
docierając na miejsce. Brat posłał mi zacięte spojrzenie, a ostrze noża, które
miał w ręce, skierował prosto w moją głowę. Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy
na jego twarz wstąpiło przerażenie, a ręka zadrżała, znów zmieniając położenie.
Chyba dotarło do niego, w kogo przed chwilą celował.
Stanęłam pomiędzy czarnowłosą
dziewczyną, a kobietą w białym kitlu.
- Co się dzieje? – powtórzyłam,
nie uzyskawszy wcześniej odpowiedzi.
- Pan Easay ma chyba... trudny
dzień – powiedziała kobieta, posyłając mi znaczące spojrzenie. Nie zrozumiałam,
co miała na myśli. Jednak bez wahania ruszyłam w stronę brata, patrząc mu
prosto w oczy. Na jego czole widniały kropelki potu, a wzrok błądził po
twarzach zebranych z obłąkańczą prędkością.
Czyżby TO znowu się zaczęło?
- Oh, Jay – nie zważając na
ostrze w jego ręce, rzuciłam się w jego stronę. Wzięłam go w objęcia, wtulając
twarz w jego miękką koszulę. – Nic się nie stało. On się tylko... zaniepokoił.
- Gdyby niepokoił się tak
codziennie, to połowa szkoły zostałaby zadźgana nożem – zironizowała pani
psycholog, nierozważnie podchodząc krok bliżej. Jayden natychmiast wyciągnął ku
niej nóż, ale w jego oczach nie było tak wielkiej furii, jak wcześniej.
- Trzeba zadzwonić do jego
rodziców – odezwał się ktoś.
- Zabiorę go do siebie. Bianco,
kochanie, możesz z nami zostać?
I zostałam. Jayden się uspokoił i
o dziwo przeprosił za zamieszanie. Staraliśmy się raczej nie mówić o jego
traumie z dzieciństwa. Pani psycholog potraktowała to jako jednorazowy wybryk i
na tym wszystkim się to skończyło.
Spałam spokojnie, zmęczona
wydarzeniami dni. Przez połowę wieczoru szlifowałam wszystko, co zaczęło się
dziać odkąd przenieśliśmy się do nowej szkoły. Dużo tego było i nie dawało mi
spokoju. Zaczęłam bać się samotności, co było dla mnie tak nietypowe, że aż
sama się temu dziwiłam.
Obudziłam się nagle. Był środek
nocy, zegarek na szafce nocnej wskazywał godzinę drugą. Pot spływał po mojej
twarzy, a serce waliło jak oszalałe. Jednak nie pamiętałam nawet kawałka snu,
który musiał mnie tak przerazić.
Rozejrzałam się wkoło, chcąc
skupić na czymś swoją uwagę, jednak ciemność otaczała mnie z każdej strony.
Może to dość szalone, ale w tamtej chwili wpadł mi do głowy pomysł, by iść do
Jaydena.
Przez moment leżałam jeszcze w
cieplutkim łóżku, opatulona największą tarczą przeciwko potworom, jaką wynalazł
świat. Jednak musiałam się ruszyć, po prostu musiałam.
Odpaliłam latarkę w telefonie,
zarzuciłam na pidżamę sweter mamy i przeszłam na palcach w stronę wyjścia.
Bałam się obudzić Arię, chociaż jeszcze bardziej bałam się iść sama.
„To szalone!” – szeptał głos w
mojej głowie. Gdybym miała go dopasować do jakiejś postaci to byłby to głos
Jaydena. Właśnie to dodało mi odwagi, żeby otworzyć drzwi i wyślizgnąć się na
korytarz.
Czułam się jak w amoku. Palce u
stóp zaczęły mi pomału zamarzać. Latarka dawała światło tylko w pewnym
obszarze, poza nim rzucała cienie. Tańczyły wkoło z każdym moim krokiem. Niemal
słyszałam ich wesoły śmiech, który rozbrzmiewał zewsząd.
„Nie bój się, Bianco!” –
krzyczały, głaszcząc mnie po głowie jak posłusznego szczeniaka.
Serce podeszło mi do gardła, gdy
poczułam na ramieniu delikatny dotyk.
Nie, nie, nie! Tylko nie to!
Nie chciałam się obracać.
Ruszyłam pędem przed siebie. Czułam jak serce tłucze się w mojej klatce
piersiowej obłąkańczym tempem. TO chyba za mną podążało.
Pokonałam schody, kolejne zakręty
i dopadłam właściwe drzwi. Szarpnęłam za klamkę i odetchnęłam z ulgą, kiedy
odpuściły z cichym kliknięciem. Weszłam szybko do środka i dla bezpieczeństwa
zamknęłam drzwi na klucz.
Jayden pomału zaczął się budzić.
Przecierał oczy i patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Hej – szepnęłam, zerkając na
Piotrka. Leżał tyłem do mnie, całkowicie zakryty kołdrą. Nadal spał.
- Co ty tu robisz – w jego głosie
nie było ani krzty pretensji, tylko same niedowierzanie.
- Mogę spać u ciebie? – spytałam.
Przetarłam zmarznięte ręce i naciągnęłam rękawy swetra, czekając na odpowiedź.
- Spoko – sapnął i znów opadł na
poduszkę. Wślizgnęłam się do niego pod wygrzaną kołdrę i skuliłam w kłębek.
- Wszystko okej?
- Lepiej. Jak za dawnych czasów,
co?
- Prawie.
Wtuliłam głowę w jego ramię i
zamknęłam oczy. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk, kiedy ciepło rozeszło się
po całym ciele.
- Dobranoc, Jay.
- Dobranoc, murzynku.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~
Jedni Jaydena nie lubią, inni uwielbiają.
Cóż, wychodzi na to, że wywołuje on same skrajne emocje...
Jeśli ktoś uważnie śledzi tekst, to zdoła zobaczyć przed innymi to, co przemycam między rozdziałami :)
Dałabym kartkę1 stycznia, ale wiem, że większość będzie kacować XD
Także kolejny rozdział 2.01 ;3
Życzę Wam wszystkim ciekawego sylwestra!
Dziękuję, że ze mną jesteście ;*
Serdecznie zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńnasze-nigdy.blogspot.com
Znalazłam trochę czasu i przeczytałam opowiadanie, piszesz bardzo dobrze, aż chcę się więcej! Kiedy Bianca się topiła aż sama poczułam dreszcz na plecach... Brrr. Pisz dalej, dużo weny życzę :)
UsuńSerdecznie zapraszam na nowy, 4 rozdział u siebie na nasze-nigdy.blogspot.com
Usuńpozdrawiam cieplutko :*
OMG! Ja nawet nie mogę czytać o topieniu się, bo momentalnie robi mi się niedobrze, brrrrr! To chyba musi być najgorsza ze śmierci, przez utonięcie, nawet nie chce o tym myśleć. Stop.
OdpowiedzUsuńAwwww i jakie kochane rodzeństwo z nich!
OMG OMG OMG ♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, to jak zawsze... pięknie kreujesz swoich bohaterów!
Fabuła też niczego sobie ;)
Pamiętasz jak mówiłam o Pretty Little Liars? Bo tam właśnie występowałą taka Aria... a ty mówiłaś, że nie znasz tego serialu... i zgadnij, z jakiego serialu jest ten gif! :D
O mój boże, jaram się.
p.s. dość długi rozdział ci wyszedł, fajnie :)
Dopiero co skończyłam czytać poprzedni rozdział i zostawiłam po sobie komentarz, a już pojawił się nowy. Ale to dobrze :))
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że jedni uwielbiają Jaydena, a drudzy wręcz przeciwnie. To znaczy, że stworzyłaś barwną postać o ciekawej osobowości. Gdyby czytelnicy nie potrafili stwierdzić, czy lubią bohaterów tego opowiadania, a jeśli tak, to dlaczego, wtedy należałoby się martwić. A tak możesz być z siebie dumna.
Czytając początek, byłam przekonana, że to będzie taki sielankowy rozdział. Wyczuwam wątek miłosny... Właśnie tego mi brakowało! Mam nadzieję, że coś z tego będzie. Tych dwoje naprawdę do siebie pasuje. Oczywiście żeby nie było tak cudownie, dziewczynę nagle coś zaatakowało, ale szczerze mówiąc niespecjalnie się tym przejęłam, tylko zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo Piotrek przejmie się tą całą sytuacją...
Jestem zdziwiona, że pani psycholog tak po prostu puściła Jaydena. Taki atak to nie jest byle co i trudno wytłumaczyć podobne zachowanie "ciężkim dniem". Wydaje mi się, że powinna to raczej komuś zgłosić, a już na pewno rodzicom chłopaka.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t
Hmm, może nie przedstawiłam tego dosyć dokładnie, jednak chciałam zaznaczyć, że ta szkoła jest dla ludzi, którzy potrafią się wykręcić kasą. Nauczyciele są pobłażliwi i łatwo dają się przekupić nawet słowami. Dlatego psycholog nie zareagowała należycie na wybryk Jaydena. Cóż, postaram się tą szkołę ukazać trochę jaśniej w kolejnych rozdziałach :)
UsuńCóż. Sama nie jestem pewna, jaki jest mój stosunek do Jaydena. Wcześniej za nim nie przepadałam. Jednak po tym, co było w poprzednim rozdziale, inaczej na niego spojrzałam. Natomiast tutaj naprawdę go polubiłam :) Chociaż raz widać było prawdziwą siostrzano-braterską więź między nim a Biancą.
OdpowiedzUsuńTak sądziłam, że TO zainteresowało się główną bohaterką. Próba utopienia jej była co najmniej przerażająca. Nie dziwię się, że spanikowała. Gdyby nie ratunek, nie przeżyłaby tego. Przerażające...
Ta laska, która śliniła się do Piotrka przyprawiła mnie swoją głupotą o śmiech. Poza tym z tego, co widzę, coś się kroi między nim a Biancą. Ale to może być równie dobrze moja wyobraźnia, bo ja wszędzie doszukuję się wątku romantycznego xD
Nie mogę się już doczekać drugiego stycznia :D Serdecznie pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku! :)
Rozdział cudo!
OdpowiedzUsuńChcesz poddać swój blog ocenie i wypromować się? Zapraszam na:
http://emi-marshall-ocenialnia-feniksa.blogspot.com/
Ja Jaydena uwielbiam od początku, i pozostaje mu wierna ;) Jest moją ulubioną postacią.
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu to podejrzewałam, że cienie wybiorą sobie Biance. Przeczucie? Tak sądze xd
W każdym bądź razie czekam na następną kartkę ;)
Ho ho! Jest tak jak chciałam. Bianca i Piotrek. <3 Będzie coś z tego. Widać, że Biance się spodobał - i nic dziwnego. A będzie to obustronne uczucie, wiem wiem.
OdpowiedzUsuńBiedulka. Uwziął się ten Cień na nią. Mimo to, paradoksalnie trzeba się cieszyć, że padło na główną bohaterkę, bo będzie się działo.
A Jayden? Sama nie wiem. Nie pałam do niego sympatią, ale zarobił u mnie plusa za więź z Biancą.
Męczy mnie jeszcze Aria: Patrzyła na naszą dwójkę takim dziwnym wzrokiem pełnym... nie, musiało mi się to przewidzieć. Pełnym czego? Zazdrości? Nienawiści? Czyżby Aria nie była z Piotrkiem rodzeństwem biologicznie rzecz biorąc? Czy może ona ma coś wspólnego z cieniami. No kurcze. O co chodzi. Nie ufam jej. Już prędzej zaufałabym Jaydenowi, który może w każdej chwili rzucić się na mnie z nożem.
http://love-fun-soul.blogspot.com/
Jeśli chodzi o mój stosunek do Jaydena to na początku było mi go szkoda, gdyż myślałam że te jego nieprzyjemne zachowanie jest spowodowane tym że matka zmieniała facetów jak rękawiczki i to w jakiś sposób odcisnęło piętno na jego psychice :) teraz jest mi go bardziej szkoda i jeszcze bardziej go lubię za taki jest wobec siostry ;)
OdpowiedzUsuńPiotrek i Bianca... Jak to pięknie brzmi a chłopak po prostu cud, miód i orzeszki ;D Gdyby tylko jeszcze słuchał rocka i jeździł motorem... Ach ideał <3
Czekam na kolejną kartkę, skarbie ;*
A ja tam Jaydena lubię właśnie przez to, że wywołuje tyle emocji i podzielonych opinii. tak barwna postać to skarb, uwierz mi! Az dziwie się, że tak latwo odpuściła 'psycholka'... XD Laury już nie lubię i, co pewnie cię nieźle zaskoczy, za Piotrkiem też specjalnie nie przepadam. Acz życzę mu i Biance jak najlepiej c: No i ten 'glon' w wodzie zapowoada sie bardzo ciekawie ^^ No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńBianca. Cudowne imię na bohaterkę romansu! Piotrek nie jest już tak podniosłe i w ogóle, ale czuję, że niedopasowane imiona nie przeszkodzą im w uczuciu. :] Coś może z tego wyjść. Oby. Lubię szczęśliwe zakończenia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu trafiłam. W końcu jakieś lekkie, dobrze pisane opowiadanie.
Pozdrawiam i zapraszam: Sinusoida-Emocji
lato, ah lato :) miło było choć na chwilę przenieść się do lata, ale nieważne. nie po to tu jestem.
OdpowiedzUsuńopowiadanie piekielnie mnie zaciekawiło i bardzo przypomina mi Felixa, Neta i Nikę, których osobiście uwielbiam. zawsze marzyłam o takiej super paczce. :) podoba mi się lekkość i cień tajemnicy w Twoim opowiadaniu, no i oczywiście duch przygody!
i polubiłam Jayden'a.
i Tobie życzę szalonego Sylwestra i wszelkiej pomyślności w nowym, 2014 roku. :))
właśnie zabrzmiałam jak moja babcia... zresztą. nieważne.
Wreszcie znalazłam czas na przeczytanie kolejnej części twojego opowiadania. Boskie! *-*
OdpowiedzUsuńA to z tym utonięciem przerażające i tak to napisałaś, że aż miałam dreszcze i ciarki przechodziły mi po plecach... Brrr A tak w ogóle to miło, że piszesz o lecie, bo jest zima i przynajmniej nie myślę o tym, że na dworzu jest zimno, a śnieg (choć go nie ma teraz) będzie.
Czekam na kolejną część!
No i życzę wspaniałego, szampańskiego Sylwestra
Hejo;*
OdpowiedzUsuńTen dzień na plaży! po prostu wspaniale!.Coś mi się wydaje że ona zaczyna myśleć o paniu Piotrusiu^^ zapewne coś do niego czuje,mam nadzieje że będzie z tego coś więcej ;).Wszystko było ok do czasu aż TO COŚ prawie ją utopiło,czyli jednak TO COŚ łazi za nią jak cień,próbuje zrobić krzywdę,Ale ona nie da się tak łatwo,jestem tego pewna.Jeyden-strasznie mi go szkoda,dobrze że pani psycholog wybaczyła mu ten wybryk,czyli on jednak czasem potrafi być wrażliwy.Nie ma to jak wcisnąć się mu do łóżkaxD.Serdecznie pozdrawiam.Całuję<3
Alice~~^^
,,Psycholka cię szuka'' XD Geniusz :D
OdpowiedzUsuńJayden z nożem, zabłąkany we wspomnieniach...bezcenne :)
I znowu wakacje przychodzą mi na myśl...dzień na plaży...Czemu nie jestem w twoim opowiadaniu?! Jeszcze tylko kilka miesięcy i wakacje...pocieszające :/
Najlepsza koncowka ever. Rozczulajaca i wgl. No ale tu sie jeszcze rozpisywac nie bede!!
OdpowiedzUsuńIde czytac dalej xD
Pozdrawiam clar :3
Obiecałam, że się pojawię, to i jestem :) Będziesz musiała wybaczyć mi, ale trochę to potrwa zanim wszystko przeczytam. Mam na myśli, parę dni :) Będę się tak wypowiadała co parę notek, żeby podsumować to co przeczytałam. Mam nadzieję, że tak będzie okej? :)
OdpowiedzUsuńDobra, a więc przejdźmy do tekstu.
Podoba mi się. Bardzo :) W ogóle urzeka mnie pomysł, bo ja też jestem fanką Kinga :> Akurat "TO" nie czytałam, aczkolwiek kilka innych książek wywarło na mnie ogromne wrażenie. No i widać tę inspirację w bardzo subtelny sposób, co - przynajmniej w moim odczuciu - działa bardzo na plus :)
Zacznę może od uwag technicznych, ponieważ muszę zwrócić uwagę na pewne błędy, które się pojawiły we wcześniejszych rozdziałach. Gdybym czytała rozdziały na komputerze, to na pewno bym Ci je wypisała, ale jako że czytałam na telefonie, to byłby z tym problem. W każdym razie, trafiają Ci się błędy interpunkcyjne - nie w jakiejś zatrważającej ilości, ani nawet nie przeszkadzają zbytnio w czytaniu szczerze powiedziawszy, ale zwracam uwagę, bo prosiłaś w dopiskach do rozdziałów, żeby wypisywać błędy. To mówię :) Nie czepiam się absolutnie, ponieważ ja żadną ekspertką nie jestem, sama robię błędy, i dla mnie osobiście najbardziej liczy się klimat tekstu oraz sam pomysł, a interpunkcja to raczej kosmetyczna sprawa :)
Okej, teraz tak - Bianca ma bardzo piękne imię. Co więcej, bardzo ją lubię - wydaje się być taka spokojna, zrównoważona, chociaż nie sztywna. Jest taka naturalna i poukładana w swoim zachowaniu, że naprawdę od razu pałam do niej sympatią, jako że ja jestem okrutną melancholiczką i po prostu czuję sympatię do takich postaci już ze startu.
Potem mamy Jaydena. Ja zdecydowanie należę do grupy jego fanów. Jego postać ujmuje mnie od początku do końca; wydaje mi się, że szalenie go dopracowałaś, każdy aspekt jego osobowości, wszystko co o nim piszesz ja odbieram jako bardzo przemyślane i poustawiane we właściwym miejscu. Kreujesz go jako mocny charakter, o wiele mocniejszy od siostry (co nie znaczy, żeby Bianca była w jakiś sposób gorsza, tylko po prostu bardziej ułożona; jak sama zauważyła w pierwszym rozdziale (bądź prologu, nie pamiętam już) oni po prostu wydają się być swoimi przeciwieństwami). Powiem Ci coś, co z początku zabrzmi źle, ale uznaj to, proszę, za komplement, i to bardzo duży. Mianowicie, nienawidzę wulgaryzmów w opowiadaniach; oczywiście ja rozumiem, kiedy pojawiają się sporadycznie, bo przecież też jesteśmy ludźmi i kurczę, każdemu coś się wyrwie, to normalne i zrozumiałe. Dlatego o ile w wypowiedziach je znoszę, o tyle przy przemyśleniach zwykle ich nie trawię. U Ciebie występuje ich sporo i muszę Ci powiedzieć, że ja kupuję je w całości. Pięknie używasz wulgaryzmów do kreacji Jaydena (w końcu punk, nie wyobrażam sobie, żeby się miał kulturalnie wyrażać) i tylko Jaydena, należy zauważyć. Bo nigdzie indziej w przemyśleniach wulgaryzmów ani widu, ani słychu. Co innego w dialogach, ale kurczę - wszyscy wiemy, jak rozmawiają ze sobą nastolatkowie. A wulgarny i opryskliwy sposób bycia Jaydena jest doskonały. Poważnie. Udało Ci się wcisnąć mi coś, co wcale mi się z reguły nie podoba, i sprawiłaś, że uważam to za bardzo duży atut Twojego tekstu. Brawo dla Ciebie :)
Okej, Aria jest fajną postacią, jednak ja zdecydowanie wolę Biancę. Nie dlatego, żeby z Arią było coś nie tak, tylko po prostu czuję mniejszą sympatię do ludzi energicznych. Jakoś tak.
Piotrek jest bardzo tajemniczy, przynajmniej dla mnie, i nie do końca potrafię nakreślić sobie jego obraz w głowie. To dla mnie postać, którą wyraźnie pokazujesz nam, że nie wszystkie karty jeszcze pokazałaś. I to jest naprawdę super.
UsuńAch, zapomniałabym - wątek lęku Jaydena też bardzo mnie przekonuje. Zastanawiam się, kto konkretnie mu to zrobił? To znaczy, nie bij mnie, proszę, jeśli to było gdzieś w tekście, ale miałam dzisiaj małe urwanie głowy podczas czytania i mogłam coś przeoczyć, choć bardzo starałam się być uważna. W ogóle szkoda mi go bardzo, choć dodatkowo cieszę się, że tak rozwijasz jego historię, bo wierzę, że to nie koniec jego problemów z emocjami. I że jeszcze będzie ciekawie.
Relacje między postaciami też są bardzo ładnie, moim zdaniem, zbudowane. Kupuję je i w sumie niewiele więcej mam w tej materii do dodania.
Sama fabuła niezmiernie mnie zainteresowała. Jeszcze mało wiadomo o owych Cieniach (bo też nie wierzę, że wszystkie karty już ujawniłaś), ale aż się palę do tego, żeby lecieć czytać dalej i dowiedzieć się, cóż jeszcze masz do zaserwowania :) Albo raczej, co już zaserwowałaś, zważywszy na to, że przede mną jeszcze... 14 notek? :D
Okej, podsumowując, to naprawdę mi się Twój tekst podoba. Cieszę się, że zajrzałaś do mnie, nie tylko z przyczyn oczywistych (że zyskałam czytelniczkę), ale też dlatego, że zaprosiłaś mnie do siebie - nie żałuję nawet pół lekcji, którą dzisiaj poświęciłam na czytanie (jako, że część czytałam w szkole :D) :)
Nie ma się co rozczulać, lecę czytać dalej. Może jeszcze się dziś odezwę, a jak nie, to jutro :)
W każdym razie, póki co to opowiadanie zapowiada się naprawdę super i jeśli chodzi o mnie, to naprawdę mnie kupiłaś. Czy ja się aby nie powtarzam? :D
No nic, pozdrawiam serdecznie i lecę czytać :D
Freyja
Bianca! I po co ty się tam do wody pchałaś? Co? Mam dziwne przeczucie że nie lubię tej blondynki.
OdpowiedzUsuń"Dobranoc, murzynku", to mnie rozwaliło ;p
Hah, towja zołza, maniura czy jak to nazwać (a może będą z niej jeszcze ludzie) ma to samo imię co Macmillan w moim opowiadaniu :p. Przypadeg?
OdpowiedzUsuńGenialnie wyszedł ci fragment na plaży i ten kiedy Bianca szła przez korytarz.
Te cienie niby to szepcące jej by się nie bała mmm....
Podobało mi się też to co zrobiłaś na koniec.. Jeyden taki czuły w stosunku do siostry :)).
Weny,
hopelessdream